Tracker motocyklowy śledzący prędkość i lokalizację - polityk i komisarz policji chce urządzenia dla wszystkich motocyklistów
Kim McGuinness to polityk brytyjskiej Partii Pracy, który piastuje jednocześnie eksponowane stanowisko Komisarza ds. policji i przestępczości w Nortumbrii, czyli historycznym obszarze obecnie położonym w północnej Anglii i południowo-wschodniej Szkocji. Zarówno pani McGuinness jak i bliższe lub dalsze obszary Anglii i Szkocji, są nam oczywiście całkowicie obojętne i zwisają flagą, ale inaczej sprawa ma się z idée fixe brytyjskiej socjaldemokratki. Otóż McGuinness walczy o wprowadzenie obowiązkowych trackerów motocyklowych dla wszystkich właścicieli silnikowych jednośladów. Bez wyjątków.
Urządzenia śledzące miałby przede wszystkim sprawdzać prędkość i lokalizację pojazdów. Komisarz ds. policji i przestępczości nalegała również na urzędników wyższego szczebla w ministerstwie, aby dali zielone światło jej inicjatywie.
Po co McGuinness informacja o lokalizacji i prędkości każdego jednośladu? Przedstawicielka laburzystów tłumaczy, że chodzi wyłącznie o odstraszenie niedoszłych przestępców. Według Kim McGuinness złodzieje nie podejmą ryzyka kradzieży motocykla, jeśli będą wiedzieli, że pojazd jest cały czas śledzony przez policję lub inne instytucje, które być może należałoby powołać do tego celu.
Oczywiście pomysł polityk Partii Pracy wywołał powszechne oburzenie motocyklistów w całym kraju i bardzo niepochlebne opinie o pani McGuinness. Podważono jej kwalifikacje, znajomość zagadnień motoryzacyjnych, a przede wszystkim zrozumienie samej idei motocyklizmu, w której nie mieści się całodobowa kontrola policyjna - nawet w szczytnym celu poprawy bezpieczeństwa i zminimalizowania ryzyka kradzież jednośladów.
Ostrzał był na tyle skuteczny, że błyskawicznie tracąca poparcie i szeroko krytykowana Komisarz ds. policji i przestępczości wycofała się ze swojego planu, chociaż nie odrzuciła całkowicie pomysłu obowiązkowych nadajników we wszystkich motocyklach.
- Te propozycje wywołały niepokój u niektórych praworządnych motocyklistów, dlatego chcielibyśmy wyraźnie zaznaczyć, że obecnie współpracujemy z grupami motocyklowymi, aby przyjrzeć się bardziej akceptowalnym propozycjom - podsumowała swoje stanowisko McGuinness.
Czy wojna podjazdowa Komisarz McGuinness ma dla nas jakieś znaczenie? Aktualnie nie, ale McGuinness nie składa przecież broni i dalej będzie forsować swój pomysł. Jeśli finalnie dojdzie jednak do założenia urządzeń śledzących na motocykle Brytyjczyków, jak szybko pomysł podłapią nasze władze, czy w ogóle któryś z pragnących rozgłosu polityków?
Obstawiam, że bardzo szybko. Oczywiście wyłącznie dla naszego dobra i przeciwko złodziejom. A że przy okazji władza zyska kolejne narzędzie kontroli i reperkusji, to mała cena, którą politycy bez wątpienia będą gotowi ponieść.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeA byle złodziejaszek podejdzie z jammerem i po temacie....
OdpowiedzW artykule jest niestety poważny błąd natury dyskryminującej ze względu, tym razem, na płeć. To jest jaśnie pani polityczka. Jaśnie pani komisarka. A poza tym nikt nie będzie jej mówił kim ona...
Odpowiedzdziwnie pojęte poczucie dyskryminacji prezentujesz w komentarzu, artykuł nie ma cech dyskryminacyjnych
Odpowiedz