Ścigacz.pl

Historia motocykli elektrycznych rozgrywa się na naszych oczach. Czy zdajesz sobie sprawę, jak wielkim jesteś szczęściarzem? Swój, pierwszy, elektryczny motocykl pokazała firma Sondors.

Tak, wiem, większość z Was jest przeciwnikami motocykli elektrycznych. Bardzo dobrze. Motocykle to też tradycja. Zakochaliśmy się w motocyklach, słysząc japońskie "szlifierki" na wysokich obrotach albo czując drżenie przetaczających się, potężnych Harleyów. Nasza miłość rosła wraz z kolejnymi hopkami, pokonanymi w offroadzie albo kolejnymi kilometrami, przejechanymi w dalekich podróżach. Jednak człowiek jest uzależniony od zmian. Dlatego producenci regularnie "odświeżają" swoje motocykle, czasem wprowadzając nowe modele lub bardziej radykalne zmiany.

Taką radykalną zmianą są próby wprowadzenia na rynek motocykli elektrycznych. Ponieważ pojazdy elektryczne cieszą się dużą popularnością, to wejście producenta rowerów na rynek motocykli jest istotnym wydarzeniem. Po pierwsze rowery pozwalają sfinansować częściowo koszty badań i rozwoju nad tego typu pojazdami. Dzięki temu pozycja producenta rowerów w segmencie motocykli elektrycznych jest bardziej stabilna. Po drugie twórca rowerów wchodzi na rynek motocyklowy bez bagażu tradycji i historii. Co prawda w ten sposób wydaje się oddalać od konserwatywnych motocyklistów, ale może swoimi produktami trafić do zupełnie innego segmentu odbiorców. Coś jak Tesla, która w zasadzie stworzyła segment samochodów elektrycznych.

Sondors Metacycle jest motocyklem zupełnie innym niż to, co dotąd kojarzyło się nam z motocyklami. Wygląd możecie zobaczyć na filmie i na zdjęciach, więc nie będę się nad tym rozwodził:

Napiszę trochę rzeczy, które trudno dostrzec na zdjęciach. Otóż Sondors Metacycle postanowił umieścić siedzenie na wysokości 800 mm. Dla porównania crossowy KTM ma siedzenie o blisko 20 cm wyżej. Producenci motocykli, ustawiając siedzenie pod wzrost osób w przedziale 170-174 cm, umieszczają je na wysokości 830-880 mm. W normalnym motocyklu siedzenie na wysokości 800 mm oznaczałoby osobę o wzroście poniżej 170 cm. Jednak znaczenie ma tutaj również ustawienie podnóżków, a motocykle elektryczne mają tendencję do nisko położonych siedzeń. Szukałem w internecie informacji dlaczego tak jest, ale nie znalazłem. Jeżeli wiecie, napiszcie w komentarzach. Fajną sprawą w Sondors Metacyklu jest jego waga. Dzięki aluminiowej ramie waży on zaledwie 90 kilogramów. Jak to bywa w silnikach elektrycznych, moment obrotowy wyrywa nas z motocykla i wynosi 108 Nm. Moc to trochę ponad 19 KM, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na tak lekki motocykl. Metacyclem możecie się rozpędzić do prędkości 129 km/h, a na jednym ładowaniu może przejechać nawet 130 kilometrów. Testowaliśmy podobne jednoślady, ale Surrony, na których jeździliśmy na jesieni ubiegłego roku, wyglądem bardziej nawiązywały do lekkich, motocrossowych motocykli:

Producent podaje, że opony są w rozmiarze 110/70 R17 z przodu i 150/60 R17 z tyłu. Fabrycznie ma wychodzić na Michelinach Road 5. Hamulce tarczowe dostarcza ByBre. Zawieszenie to odwrócony widelec z przodu i amortyzator centralny z tyłu. Co ciekawe, motocykl ten jest bardziej opisywany w serwisach, poświęconych technologiom i elektronicznym gadżetom, niż w serwisach dla motocyklistów. Rzeczywiście, takie gadżety, jak przezroczysta osłona pod siodłem na schowanie smatfona może podobać się bardziej fanom hulajnóg elektrycznych, niż klasycznych motocykli. Cena na rynku amerykańskim wynosi 5000 dolarów. Pierwsze dostawy w czwartym kwartale tego roku.