tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Śmierć Jasona Dupasquiera w kwalifikacjach Moto3 na torze Mugello kładzie cień na GP Włoch. Reakcje zawodników i analiza Micka
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Śmierć Jasona Dupasquiera w kwalifikacjach Moto3 na torze Mugello kładzie cień na GP Włoch. Reakcje zawodników i analiza Micka

Autor: Mick Fiałkowski 2021.05.31, 13:53 1 Drukuj

Francuz Fabio Quartararo wygrał wyścig MotoGP o Grand Prix Włoch, ale na torze Mugello zawodnikom trudno było skupić się na rywalizacji po informacji o tragicznej śmierci ich kolegi z Moto3, zaledwie 19-letniego Jasona Dupasquiera. Mick analizuje niedzielne zmagania.

Mimo braku kibiców na trybunach głośno na Mugello zrobiło się jeszcze zanim zgasły czerwone światła. Dojeżdżając do pól startowych po okrążeniu rozgrzewającym debiutant Enea Bastianini najechał na Ducati Johanna Zarco, który mocno przyhamował aby rozgrzać przednią oponę i hamulce. Ubiegłoroczny mistrz Moto2 wylądował na deskach podczas gdy stawka ruszyła do walki. "Bestia" wyjechał na tor na drugiej maszynie, ale zaliczył wywrotkę już na pierwszym kółku. Po wszystkim przyznał, że był całkowicie rozbity po informacji o śmierci młodego zawodnika Moto3. Nie on jeden…

Advertisement
NAS Analytics TAG

Startujący z pole position Fabio Quartararo wygrał sprint do pierwszego zakrętu, wykorzystując nowy system startu Yamahy, który zadebiutował na Mugello. Rozwiązanie to obniża i blokuje nie tylko tylne, ale także przednie zawieszenie. Z podobnych systemów konkurencja korzysta już od jakiegoś czasu, dlatego zawodnicy Yamahy od początku sezonu mocno naciskali na swoich inżynierów.

We Włoszech otrzymali obiecaną przez lidera projektu "niespodziankę" i jak widać, okazała się ona bardzo pomocna. Francuz zwrócił jednak uwagę na fakt, że dojeżdżając do pierwszego zakrętu był pełen obaw. Wszystko dlatego, że przy zablokowanym przednim i tylnym zawieszeniu w ogóle nie czuł transferu masy z tyłu na przód motocykla, a co za tym idzie kompletnie nie wiedział gdzie znajduje się limit przyczepność. To szczególnie trudne właśnie na Mugello, gdzie pierwszy zakręt prowadzi z górki.

Quartararo nie cieszył się prowadzeniem zbyt długo, bo w połowie pierwszego okrążenia wyprzedził go startujący przed własną publicznością i w domowym wyścigu Ducati Pecco Bagnaia. Włoch przewrócił się jednak w połowie drugiego okrążenia po uślizgu przodu na dojeździe do ekstremalnie szybkiego zakrętu Arrabiatta 2. Tego samego, w którym dzień wcześniej tragicznemu wypadkowi uległ zaledwie 19-letni Jason Dupasquier.

Podczas wcześniejszego wyścigu Moto3 organizatorzy poinformowali, że Szwajcar zmarł w szpitalu we Florencji. Mimo przeprowadzonej w nocy operacji nad ranem lekarze stwierdzili śmierć mózgu i gdy przy łóżku zebrała się rodzina młodego zawodnika, odłączyli go od aparatury podtrzymującej życie.

Bezpośrednio przed startem wyścigu MotoGP organizatorzy uczcili pamięć młodego Szwajcara minutą ciszy. Kilkanaście minut później zawodnicy królewskiej klasy ruszyli do walki, ale nie wszyscy byli z tego powodu zadowoleni. Już wcześniej ze startu w wyścigu Moto2 zrezygnował Szwajcar Thomas Luthi, który postanowił udać się do szpitala i być przy rodzinie swojego rodaka.

Po wyścigu swojej złości nie krył z kolei Danilo Petrucci, który był zawiedziony faktem, iż zawodnicy nie porozmawiali w ogóle ze sobą o tym, czy w obliczu takiej tragedii w ogóle chcą ustawiać się na starcie. "To wielka tragedia, ale gdybyśmy zrezygnowali z wyścigu, to także byłoby bez sensu" - przyznał trzeźwo Valentino Rossi, który przed laty brał udział w tragicznym wypadku, w którym na torze Sepang zginął jego przyjaciel, Marco Simoncelli.

Jednym z tych, którzy nie mieli ochoty na rywalizację, był jednak właśnie Bagnaia. Po wyścigu młody Włoch przyznał, że zwyczajnie nie był w stanie skupić się na jeździe i właśnie dlatego popełnił błąd już na drugim okrążeniu. Łatwo go zrozumieć i absolutnie trudno go winić.

"To był jeden z najgorszych dni w moim życiu - powiedział Pecco. - Gdybym mógł, wolałbym się dzisiaj nie ścigać. Szczerze mówiąc nie ma dla mnie znaczenia czy byłem dzisiaj pierwszy, dziesiąty, czy zaliczyłem wywrotkę".

Oczywiście znajdą się pewnie krytycy, którzy powiedzą, że Pecco powinien po prostu skupić się na swojej pracy zgodnie ze słynnymi słowami "albo przestajemy się ścigać, albo przestajemy płakać", ale łatwo jest ferować wyroki z pozycji kanapy. Nie możemy zapominać, że dla tych młodych chłopaków wyścigi to nie tylko praca, ale i całe życie, które stawiają na szali w walce o tytuł mistrza świata.

Każdego dnia przed wyjazdem na tor zawodnicy odpychają od siebie myśl o najgorszym, ale niestety, mimo niesamowitych postępów w kwestii bezpieczeństwa, co kilka lat na torze nadal dochodzi do takich tragedii, jak ta z minionego weekendu.

Dla zawodników to prawdziwy cios. Nic dziwnego, że w pewnym momencie konferencji prasowej po wyścigu Quartararo miał dość pytań na ten temat i powiedział wprost, że nie będzie już odpowiadał na kolejne. Wtórowali mu inni zawodnicy i jak już pisałem, łatwo ich zrozumieć. W najbliższych dniach każdy z nich w samotności będzie musiał przepracować wydarzenia z ostatniego weekendu, a następnie w weekend wrócić do walki w Grand Prix Katalonii na torze w Barcelonie, gdzie przecież w 2016 roku zginął Luis Salom.

Wróćmy jednak do tego, co działo się podczas wyścigu na Mugello. Bagnaia nie był jedynym zawodnikiem, który popełnił błąd na drugim okrążeniu. W środku stawki do zderzenia z Bradem Binderem na wyjściu z drugiego zakrętu doprowadził Marc Marquez, który popełnił dość absurdalny jak na zawodnika tego kalibru błąd i wylądował na deskach, choć na szczęście bez żadnych konsekwencji. Po wszystkim wziął pełną winę na siebie i przyznał, że myślał, iż zawodnik z RPA jest nieco dalej przed nim. Wywrotka Marqueza zepsuła także wyścig Morbidelliemu, który musiał ratować się przed kontaktem, wyjechał na pobocze i wrócił do walki na końcu stawki. Franco przyznał jednak po wszystkim, że i tak nie miał w niedzielę tempa, aby powalczyć o dobry wynik.

Tymczasem na czele Quartararo przez chwilę odpierał ataki Johanna Zarco, po czym rozpoczął ucieczkę, podczas gdy jego rodak musiał bronić się przez Miguelem Oliveirą. Portugalczyk, podobnie jak Binder, otrzymał w ten weekend od KTM-a zupełnie nową ramę. Jak przyznali obaj fabryczni zawodnicy austriackiej marki, pozwala ona dużo ciaśniej przejeżdżać zakręty i wcześniej prostować motocykl na wyjściach, co oszczędza tylną oponę. Efekty widać było na Mugello przez cały weekend.

Za plecami zawodnika KTM-a duet Suzuki walczył z Jackiem Millerem, który mimo sporej przewagi na prostych nie był w stanie utrzymać za sobą Mira i Rinsa w zakrętach, na półmetku wyścigu spadając także za plecy Bindera.

Wkrótce Oliveira, Mir i Rins dogonili Zarco. Gdy już cała trójka poradziła sobie z Francuzem, na pięć kółek przed metą w ostatnim zakręcie z rywalizacji odpadł Alex Rins. To już czwarty wyścig z rzędu, który Hiszpan kończy przed czasem. Oby tylko z tego powodu nie skoczyła się cierpliwość Suzuki. "To najgorszy moment w mojej karierze - powiedział później. - Fizycznie wszystko ze mną ok, ale z moją głową nie jest najlepiej".

Chwilę później los Rinsa podzielił Takaaki Nakagami, który po starcie ze środka stawki przebił się na ósme miejsce, ale zbyt agresywnie najechał na krawężnik i zaliczył wywrotkę.

Podczas gdy Quartararo na czele stawki samotnie dowiózł do mety trzecie zwycięstwo w tym sezonie, za jego plecami Oliveira utrzymał za sobą Mira. Tuż za nimi finiszowali Zarco, Binder, Miller, Aleix Espargaro, Vinales, Petrucci i zamykający pierwszą dziesiątkę Valentino Rossi, który o włos pokonał Ikera Leuconę.

Po wszystkim karę jednej pozycji za wyjazd na limit toru na ostatnim okrążeniu otrzymał Oliveria, który wyjechał minimalnie "na zielone" na wyjściu z piątego zakrętu. Mir nie był jednak w stanie zbyt długo cieszyć się z drugiego miejsca, ponieważ po chwili… otrzymał taką samą karę i wrócił na trzecią lokatę.

Pierwsza trójka wyścigu podkreślała jak trudno było skupić się na rywalizacji w obliczu informacji, jaka dotarła do Mugello z Florencji tuż przed startem. Wtórowali im pozostali zawodnicy. Wielu z nich zrezygnowało ze swoich wirtualnych spotkań z dziennikarzami, ograniczając się jedynie do których wypowiedzi w oficjalnych komunikatach prasowych czy wideo-wywiadach dla organizatorów. To zrozumiałe.

Mimo wszystko po wyścigu dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. Johann Zarco przyznał, że nie chciał ryzykować na finiszu, bo brakowało mu energii, a poza tym myślał o tabeli, w której zajmuje teraz drugie miejsce.

Brad Binder podkreślał, że był to jeden z najdziwniejszych wyścigów w jego karierze. Zawodnik z RPA prawie przewrócił się na okrążeniu rozgrzewkowym, a następnie po uderzeniu przez Marqueza przez całe okrążenie jechał z nadmuchaną poduszką powietrzną w kombinezonie, po czym musiał odrabiać straty.

Jack Miller podkreślał z kolei, że czuł się "inaczej" i "dziwnie" stając do walki, a jednocześnie miał duże problemy podczas jazdy przy nieco silniejszym niż w treningach wietrze.

Aleix Espargaro przez cały weekend miał problemy z operowanym niedawno przedramieniem, w którym zbierał się płyn. W wyścigu brakowało mu z kolei mocy silnika.

Maverick Vinales, rozbity po sobotnich zagrywkach Marqueza, przez cały wyścig nie czuł całkowicie przedniej opony. Podobnie było zresztą w treningach.

Petrucci wyjaśniał, że nie tylko brakuje mu prędkości na prostych, głównie z uwagi na jego gabaryty, ale też słabe kwalifikacje utrudniły mu walkę o wyższe pozycje. On także podkreślał, jak trudna była w niedzielę jazda w obliczu tragedii. Danilo jest w nieciekawej sytuacji, ponieważ za kulisami mówi się, że w praktyce już stracił na przyszły sezon swoje miejsce w zespole KTM Tech 3 na rzecz Remy’ego Gardnera.

Więcej powodów do zadowolenia miał jego zespołowy kolega Iker Lecuona, który po finiszu w pierwszej dziesiątce w Le Mans tym razem o włos przegrał walkę z Valentino Rossim o dziesiątą lokatę.

Dopiero dwunasty na mecie Pol Espargaro wyjaśnił po wszystkim, że podczas wyścigu w jego Hondzie odpadło aerodynamiczne skrzydło, co bardzo mocno utrudniło mu jazdę. Nie tylko on nie mógł doczekać się aby jak najszybciej opuścić w niedziele uwielbiany przecież przez zawodników tor Mugello…

Już w ten weekend motocykliści MotoGP spotkają się w Barcelonie, gdzie czeka ich wyścig o Grand Prix Katalonii. W klasie Moto2 z dziką kartą zobaczymy Polaka, Piotra Biesiekirskiego, dla którego będzie to pierwszy w tym roku i ósmy w karierze start w MŚ.

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 0
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę