Ścigacz.pl

W tym roku cykl Mistrzostw Świata Superbike powraca do tradycji, a więc rozpoczęcia zmagań od rundy na australijskim torze Phillip Island. Wcześniej zawodnicy spędzili tu kilka dni na testach, a teraz przyszedł czas na pierwsze sprawdzenie w boju tego, co inżynierowie opracowywali przez zimowe miesiące, które dla zespołów z pewnością nie były senne.

Po sezonie 2022 w klasie Superbike rozgorzała dyskusja na temat wprowadzenia limitu minimalnej wagi zestawu motocykl + kierowca. Zawodnikom nie odpowiada fakt, że Alvaro Bautista jest od nich o ok. 20 do 30 kg lżejszy, przez co wraz z lekkim motocyklem stanowi duet nie do pokonania. Organizatorzy nie wprowadzili zmian na rok 2023, ale Jonathan Rea twierdzi, że limity pojawią się w sezonie 2024. Sam Bautista nie uważa się za faworyta, ale jednocześnie czuje się zmotywowany przez to, że startuje z numerem 1 na owiewkach. Jonathan Rea przyznał podczas konferencji prasowej przed rozpoczęciem rundy, że liczy na walkę o podium, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że zespół czeka sporo pracy. Toprak Razgatlioglu z kolei jest zadowolony z poprawy zachowania motocykla w zakręcie i podczas przyspieszenia. Jedno jest pewne - sezon startuje z czystą kartą i wszystko może się wydarzyć.

W klasie Supersport może dojść do rewolucji po tym, jak Dominique Aegerter przeszedł poziom wyżej po zdobyciu tytułu mistrzowskiego, a Ducati Panigale V2 było najszybsze w testach i treningach wolnych. Choć pierwsza dziesiątka nadal jest okupowana przez klasyczne sześćsetki, to już po przedstawieniu nowych przepisów Yamaha twierdziła, że nadążenie za nową generacją supersportów będzie coraz trudniejsze i bardziej kosztowne. Dominique Aegerter udowodnił co prawda, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale w tym roku Supersporty startują z czystą kartą - bez obrońcy tytułu. W pierwszej piątce znalazły się dwie Yamahy, Kawasaki i jeszcze jedno Panigale, którego dosiada Federico Caricasulo. Można więc śmiało powiedzieć, że ten sezon w klasie Supersport będzie ciekawy i może być przełomowy.