tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Przeciwskręt, co to jest, jak go się robi, do czego służy, czyli... uczymy szwagra jeździć
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Przeciwskręt, co to jest, jak go się robi, do czego służy, czyli... uczymy szwagra jeździć

Autor: Tomek Kulik 2021.02.20, 15:49 6 Drukuj

Od kilku lat polskie prawo umożliwia kierowanie motocyklem klasy 125 i mocy maksymalnej nie przekraczającej 11 kW, osobom posiadającym od trzech lat prawo jazdy kategorii B. Motocykle tej klasy zaczęły się sprzedawać zaskakująco dobrze, dając frajdę z jazdy swoim użytkownikom. Trzeba przyznać, że wbrew obawom KGP armagedon nie nastąpił, ustawodawca z pomysłu się nie wycofał, ubezpieczyciele jakoś stawek dla 125 i kategorię B nie podnieśli rażąco - pomysł wypalił. Jednak zdarza się, że użytkownik takiego motocykla, a nawet poważniejszej maszyny, nie bardzo umie nim kierować.  Okazuje się, że niewidzialna siła wynosi go z zakrętu, ronda, etc. Delikwent walczy z motocyklem, zniechęca się, bo nie wie na czym polega poprawne kierowanie nim.
Prawdą też jest, że w wielu przypadkach na kursie prawa jazdy kategorii motocyklowej człowiek nie dowie o przeciwskręcie, bo zamiast instruktora jest lebiega/dyletant, prowadzący zajęcia. Niestety, w Polsce instruktor nauki jazdy kategorii A nie musi się wykazywać choćby podstawową wiedzą i umiejętnościami, ale to zostawmy to na później.

Niniejszy materiał jest poświęcony jest metodzie przekonania przysłowiowego szwagra do tzw. przeciwskrętu. Skoro szwagier już taki motocykl kupił, to trudno - nauczymy go skręcać… Da jego dobra i dla naszego wspólnego bezpieczeństwa.

Wstęp teoretyczny: Zjawiska towarzyszące jeździe

Motocykl najchętniej jeździ samodzielnie i wystarczy mu w tym nie przeszkadzać. Geometria przedniego zawieszenia działa w sposób dążący do utrzymania maszyny blisko pionu, koło którego prosto jadący motocykl się permanentnie się chwieje. Dzieje się to dzięki ruchom, jakie może wykonywać zespół składający się z koła, widelca i kierownicy, dzięki ułożyskowaniu widelca w główce ramy. Podczas jazdy, kiedy wydaje się nam że jedziemy po prostej, koło przednie po prostej nie jedzie. Ono stale wężykuje, jedzie śladem który złożony jest z długich łuków o wielkich promieniach. Tych ruchów nie widać, są niewielkie i bardzo płynne, ospałe. Mówiąc, że wydaje się nam że jedziemy prosto, mówimy prawdę - to nam się wydaje.

NAS Analytics TAG

Jeżeli by zablokować łożyskowanie widelca w główce ramy, jednoślad przewróci się - nie utrzyma równowagi. Motocykl o zużytych, zbyt mocno skręconych, lub nienasmarowanych łożyskach główki ramy, prowadzi się opornie, wymaga wysiłku, wykazuje tendencje do zataczania się. Nie jest w stanie samodzielnie utrzymać równowagi, gdyż koło przednie nie ma możliwości jechać śladem zapewniającym równowagę maszynie. 

Praktyka - eksperyment na żywym człowieku…

Przekonajmy się że motocykl jest w stanie samodzielnie jechać w miarę prosto i utrzymywać równowagę. Trzeba puścić kierownicę, lecz przy prędkości zapewniającej stabilne zachowanie maszyny. Potrzebne jest bezpieczne miejsce, z równą i twardą nawierzchnią, o długości co najmniej 100 m. Rozpędzamy się na drugim biegu do prędkości ok. 30-40 km/h i zrzucamy na luz. Następnie puszczamy kierownicę i staramy się siedzieć luźno z prostymi plecami, trzymając się jednak dosiadem (kolana przy baku). Dlaczego na luzie? Ano żeby nie przeszkadzało nam hamowanie silnikiem. Na luzie maszyna toczy się swobodnie, pozwalając dłużej obserwować swoje zachowanie po puszczeniu kierownicy.

Jazda na luzie ma zastosowanie tylko w takich przypadkach jak ten, czyli jest narzędziem dydaktycznym, służąc pomocą w zapoznawaniu się z maszyną.

Co się okazało? Maszyna samodzielnie porusza się w miarę po prostej, mimo że nie dotykamy kierownicy. Czyli przekonaliśmy się, że nie trzeba przykładać siły do kierownicy, by motocykl jechał prosto. Czy ruchy kierownicy są widoczne? Nie bardzo…

Przyjęło się w metodyce szkolenia motocyklistów, że motocykl porusza się w dwóch zakresach prędkości:
- prędkość poniżej progu równowagi, gdy jazda bez trzymanki jest w danych warunkach niemożliwa,
- prędkość powyżej progu równowagi, gdy w danych warunkach motocykl porusza się bez trzymanki w sposób przewidywalny i bezpieczny w zadanym kierunku jazdy.

Czas na drugi eksperyment

  • Co będzie gdy prawą dłonią zaczniemy wywierać nacisk na kierownicę, od siebie w płaszczyźnie poziomej?
  • Lewa dłoń kierownicy nie dotyka.
  • Kolanami trzymamy się baku, stopy na podnóżkach są równolegle motocykla.

Motocykl skręci w prawo. Im bardziej naciskamy, tym bardziej maszyna pochyla się w prawo i zacieśnia prawy zakręt. Nacisk na kierownicę, szczególnie podczas pierwszej próby, ma być lekki, jednostajny, spokojny, lecz konsekwentny. To nie może być bujnięcie, impuls, klepnięcie. Dotykamy dłonią kierownicę i zaczynamy spokojnie lecz konsekwentnie naciskać od siebie. Nie w dół, lecz w poziomie, od siebie.

W miarę jak maszyna zwalnia staje się mniej stabilna, co powoduje konieczność chwycenia kierownicy oburącz i rozpędzenia się ponownie. Dla Hondy CBF125 dolna granica samostabilności (próg równowagi) wynosi około 20 km/h. W momencie zejścia do tej prędkości, zaleca się normalne złapanie kierownicy, zwolnienie do prędkości poniżej 10 km/h i włączenie dwójki, by rozpędzić się do kolejnej próby. Dlaczego zwolnić "poniżej dychy" przed włączeniem drugiego biegu? Ano żeby uniknąć huku, gdy będziemy włączać ów bieg.


Przeciwskręt w praktyce. Film pokazuje, jak to działa z perspektywy motocyklisty

Przejazdy na luzie, odpychając kierownicę wykonujemy na obie strony. Czyli skręcamy w lewo, bo pcha ręka lewa, skręcamy w prawo bo pcha ręka prawa, na zmianę - chodzi o uzyskanie toru jazdy o amplitudzie czterech-pięciu kroków.

Urozmaicamy ćwiczenia

  • Ustawiamy slalom, gdzie pachołki stoją co 10 m - jest to ćwiczenie precyzji kierowania. Pozwoli ono zaobserwować, jak maszyna przechodzi z pochylenia w pochylenie w momencie zmiany ręki.
  • Ten sam slalom, spróbujmy przejechać (także na luzie) całkowicie bez trzymanki, nie dotykając kierownicy. Okaże się że sterowanie motocyklem samym balansem ciała jest kompletnie nieefektywne. Znaczenie balansu zmniejsza się wyraźnie wraz ze wzrostem prędkości i masy motocykla - na rowerze nie byłoby problemu J
  • Realizujemy skręty - jazdę po łukach oburącz, na biegu, z jednostajną prędkością. Rozpędzamy się do ok. 30 km/h, jak poprzednio, lecz na trzecim biegu. Luz nie jest nam już do szczęścia potrzebny. Trzymamy oburącz kierownicę, normalnie, tak jak na co dzień jeździmy. Staramy się jechać z prędkością jednostajną - pamiętając by skręt zainicjować przez spokojne lecz zdecydowane wypchnięcie kierownicy wewnętrzną ręką. Zacznijmy w lewo, żeby nacisk na kierownicę wywołać ręką która nie jest zajęta rolgazem. Pilnujemy jednostajnej prędkości i nacisku lewej ręki na kierownicę (w poziomie). Maszyna przechyla się w lewo, a my staramy się składać razem z nią. Jeżeli zaczniemy odchylać się na zewnątrz, utrzymując mimo to żądany kurs, to mamy dowód na to że przeciwskręt działa. Bo gdyby nie wywierać nacisku na kierownicę, maszyna pojedzie w stronę pochylenia kierowcy, jak podczas prób slalomu bez dotykania kierownicy.

Dlaczego teraz jedziemy na trzecim biegu? Bo na biegu wyższym, maszyna spokojniej zareaguje gdy niechcący poruszymy gazem. Ot wsio. 

Wnioski

W miarę powtarzania przejazdów, zwróćmy uwagę na szczegóły zachowania maszyny. Nacisk na kierownicę poziomo, od siebie, powoduje przechylenie się na stronę ręki pchającej. Natychmiast maszyna skręca, posłusznie do nacisku jaki wywieramy. Im mocniej wypychamy, tym bardziej pochyla się i zacieśnia zakręt. Kierownica jest uległa tylko w pierwszym momencie, gdy naciskiem na nią wytrącamy motocykl z równowagi. W miarę jak zwiększamy nacisk, rośnie opór jaki stawia kierownica. Nie jest to wielka siła, lecz wyczuwalna bez wątpliwości.

Do czego zmierzamy? Otóż wiele osób nie jest w stanie zacieśnić zakrętu, jeżeli zajdzie taka potrzeba w sytuacji podbramkowej (i nie tylko). Wiele osób traci panowanie nad motocyklem (głównie początkujący) jeżeli pasażer w połowie zakrętu podniesie się do pionu. Omijanie awaryjne jest też często niewykonalne, a próby walki z kierownicą kończą się pojechaniem prosto w przeszkodę, opuszczeniem zakrętu, zmianą pasa na przeciwny do zamierzonego, etc.

Przeciwskręt stosuje każdy z nas, lecz niektórzy o tym nie wiedzą. Skoro slalom bez trzymanki nie dał się łatwo pokonać, a normalnie nie było problemu, to coś w tym jest. Skoro podczas prób pokonywanych na luzie, rozpędem, motocykl skręcał zgodnie z pchająca ręką, to też coś w tym jest… Uświadomienie, że inicjacja skrętu i kontrola maszyny polega na wytrąceniu jej z równowagi i zmuszaniu do przechyłu (opór kierownicy), pozwala bezpieczniej poruszać się po drogach, bo wiemy jak wywołać skręcanie motocykla. Wyrobienie nawyku stosowania świadomie i odważnie przeciwskrętu spowoduje, że w sytuacji podbramkowej wypchniemy  właściwą ręką w kierownicę. Bez myślenia, na które nie będzie czasu.

Większość z nas zna opowieści z czasów PRL, jak to ktoś z rodziny lub znajomych robił sobie krzywdę wylatując z zakrętu na MZ lub Junaku. Mityczne wyrzucanie z zakrętu jest popularnym wątkiem w opowieściach starszej części familii, wspominającej dawne czasy i motocykle. Dlaczego tak się działo? Ano dlatego, że wszyscy jeździli, ale mało kto umiał… Nie jest sztuką opanować 5,5 KM w WFM i skutecznie poruszać się z prędkością 50 km/h, mimo kompletnego braku przygotowania w zakresie techniki jazdy. Dopóki motocykl waży do 100 kg i jeździmy z prędkościami motorowerowymi, to - taka prawda - da się jeździć, kompletnie nie mając pojęcia o jeździe. Da się, ale niejeden się zabił, bo kierować nie umiał. Cóż, od pożegnania PRL’u minęło ponad 30 lat, a nadal trafiają się motocykliści, którzy walczą z własnym motocyklem, ręce ich bolą a niewidzialna siła wynosi z zakrętu, ronda, etc. Edukujmy ich, jeśli mamy takie przypadki w swoim otoczeniu. Dla ich dobra i bezpieczeństwa wspólnego. Co do instruktorów, którzy uczą motocyklistów ale nie uczą kierowania, to według mnie powinien się takimi zająć prokurator. Nie jest normalną sytuacja, gdy motocyklista z prawem jazdy kategorii A dowiaduje się dopiero na radomskim torze, jak należy operować kierownicą, by motocykl był posłuszny. Opisane wyżej ćwiczenia są realizowane na trzeciej-czwartej godzinie prawidłowo prowadzonego kursu prawa jazdy kategorii motocyklowej.

Powodzenia!

Tomasz Kulik,

mechanik pojazdów samochodowych, instruktor motocyklowy (kulikowisko.pl), były kierowca JW GROM

 

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Wiesiek 20/02/2021 21:10

Byle do dobrej szkoły jazdy, gdzie pracują wykwalifikowani instruktorzy... sorry, za długa historię ale przytoczę. Gdy zapisałem się na kurs nie mając kompletnie pojęcia o jeździe motocyklem, instruktor z którym miałem jazdę powiedział tylko "w motocyklu nie ciągniesz kierownicy tylko pchasz". I nic więcej. Oczywiście nie powiedział że pchać trzeba po tej stronie w którą chce się skręcić, więc pomyślałem że pchać trzeba po przeciwnej stronie, a dodatkowo zastanawiałem się co za różnica czy pcham po lewej czy ciągnę po prawej bo przecież chodzi o to żeby skręcić kierownicą w tą stronę w którą chcę jechać... Masakra. Słowo przeciwskręt nie padło ani razu, nie mówiąc już o wytłumaczeniu choćby pobieżnie na czym polega ta technika i dlaczego jej znajomość jest po prostu krytyczna o czym szybko się przekonałem, choć nieświadomie. Co gorsza, na kursie teoretycznym też nie wspomniano o przeciwskręcie. Dzisiaj jak o tym piszę to normalnie sam w to nie wierzę. Podczas jazd na kursie przy generalnie małych prędkościach brak tej krytycznej wiedzy nie miał okazji się ujawnić, ale już po zdaniu egzaminu jedna z pierwszych jazd własną maszyną omal nie skończyła się na barierce wiaduktu przy ok 80 km/h. Wiadukt miał lekki łuk w lewo a ja wchodząc w ten łuk robiłem jak instruktor mówił... pchałem kierownicę ale prawą ręką i tym mocniej im bardziej motocykl ładował mi się na barierkę. Sam nie wiem jakim cudem udało mi się wtedy jakoś wyjechać z tego łuku. Po opowiedzeniu historii kumplowi motocykliście, ten złapał się za łeb i natychmiast dał mi wykład na temat przeciwskrętu. Dosłownie następnego dnia jadąc tym samym wiaduktem (droga do pracy) ale już z wiedzą przekazana przez kumpla, pokonanie tego łuku z podobną prędkością było jak jazda po prostej. Do dziś wyrzucam sobie że nie zgłosiłem gdzieś tego jak wygląda nauka w tej szkole jazdy (jedna z sieciówek w Warszawie).

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę