Potrącony przez Stuhra motocyklista zabiera głos. Aktor uciekał aż dwa razy?
Sławomir G. to motocyklista, który został poszkodowany w wyniku kolizji, do której doszło 17.10.2022 r. na ul. Mickiewicza w Krakowie. Przypomnijmy, że uczestnikiem wypadku okazał się Jerzy Stuhr. Sprawa nabrała rozgłosu, bo polski aktor teatralny i filmowy, a także profesor sztuk teatralnych, miał 0,7 promila alkoholu we krwi.
Media szeroko komentowały okoliczności zdarzenia. Pojawiły się informacje, jakoby kierowca auta marki Lexus próbował zbiec z miejsca wypadku, co uniemożliwił mu... poszkodowany. To właśnie ten człowiek miał wezwać policję na miejsce zdarzenia. Aktor podobno nie próbował pomóc potrąconemu motocykliście.
W tym samym czasie Wirtualna Polska, powołując się radio RMF FM, przedstawiła wersję aktora, który tłumaczył, że jedynie zahaczył motocyklistę. Poszkodowany podobno przewrócił się, ale po chwili wstał i ruszył za lexusem.
Dwa dni po wypadku w Internecie pojawiło się oświadczenie Jerzego Stuhra, które opublikował jego syn - Maciej Stuhr, na swoim facebookowym profilu. W emocjonalnym wpisie Maciej Stuhr przyznał, że ostatnie wydarzenia były druzgocące dla niego i jego rodziny. Z kolei Jerzy Stuhr wyjaśnił w swoim oświadczeniu, że wcale "nie zbiegł z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymał się na życzenie jego uczestnika".
Dodajmy jeszcze komentarz policji. Według krakowskich stróżów prawa incydent ograniczył się do "trącenia motocyklisty w rękę". Przynajmniej takie były ustalenia mundurowych na wstępnym etapie sprawy. Motocyklista kontrolnie udał się do szpitala.
Wczoraj (31.10) pojawiły się nowe informacje, tj. zeznania poszkodowanego. Zdaniem Sławomira G. to lexus "potężnie uderzył" w motocykl na skrzyżowaniu. To nie wszystko.
Do zeznań dotarła redakcja "Faktu". Sławomir G podobno wcale się nie wywrócił. Jak wyjaśnił, ma niestandardowe umiejętności, tzn. zatrudnia go firma KTM "do pokazów motocyklowych i wykonywania różnych manewrów". W ocenie Sławomira G. 99 proc. innych kierowców straciłoby panowanie nad motocyklem i upadło.
Według wersji poszkodowanego motocyklisty kierowca samochodu nie zatrzymał się, dlatego pomimo bólu ręki, Sławomir G. ruszył w pogoń. Musiał kierować jedną ręką. W końcu udało mu się wyprzedzić lexusa, a kiedy auto się zatrzymało, podszedł do kierowcy i powiedział mu, że ma nagranie z przebiegu zdarzenia. I że pokaże film policji. Według Sławomira G. kierowca samochodu nie zareagował i ruszył dalej, więc poszkodowany musiał ponownie go ścigać.
"Kierowca próbował we mnie wjechać, zepchnąć mnie. Ja dodałem troszeczkę gazu i znów zahamowałem. On wtedy jechał buspasem. Zablokowałem mu możliwość dalszej jazdy" - zeznał policjantom Sławomir G. Według motocyklisty cała sytuacja została zarejestrowana przez jego kamerę i potwierdzi jego wersję zdarzenia.
Na finał tej historii na pewno jeszcze poczekamy. Bez wątpienia Jerzy Stuhr popełnił poważne przestępstwo polegające na prowadzeniu samochodu w stanie nietrzeźwości, co może skutkować zarzutem spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. O dalszym przebiegu tej sprawy zadecyduje Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości jest zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeA swoją drogą to co słychać w sprawie pani eks sędziny Gersdorf i jej męża, którzy ewidentnie nie zatrzymali się aby zobaczyć i ewentualnie pomóc temu motocykliście który wyprzedzając ich, rozbił ...
OdpowiedzNo właśnie. Dużo ważniejsze niż skowyty celebrytów są zeznania poszkodowanego zwłaszcza że mają być (podobno) poparte nagraniem z kamery. Ciekawe jak wtedy będą mącić rozmaite "łżeaułtorytety", ...
OdpowiedzCo powiedzą na nagranie... to bardzo proste, oświadczą że to nie wyrocznia, a jedynie jeden z potencjalnych dowodów w sprawie, który wcale nie musi zostać dopuszczony przez sąd i że w ogóle to do czasu wydania prawomocnego wyroku to oskarżony jest niewinny i tak należy go traktować, a sprawa będzie ciągnęła się latami aż do przedawnienia
OdpowiedzA może jest tak że Pana Sławomira G. Znanego kaskadera dla firmy KTM można też wynająć aby upozorował wypadek z udziałem pijanego Stuhra - to że Stuhr daje w palnik codziennie wie w Krakowie prawie każdy. Wystarczyło tylko za nim jechać i tak się do niego zbliżyć żeby wyglądało na zdarzenie. Cudowne umiejętności można wykazać tylko wtedy jak się WIE JAK BĘDZIE SIĘ UPADAĆ. Jak widać na przykładzie Hołowczyca zawodowi kierowcy mają też wypadki na drodze - bo po prostu to nie jest kontrolowany przejazd po znanym torze a droga. Nie wierzę aby mocne uderzenie które powoduje obrażenie ciała widoczne mogło nie spowodować wywrócenia się motocyklisty w zakręcie . Uważam że bardziej prawdopodobne jest iż on jakieś obrażenie łokcia miał wcześniej. Przecież uderzenie w stronę łokcia wysuniętego maksymalnie na szerokość kierownicy stawem na zewnątrz w piewszej kolejności spowoduje wyprostowanie ręki dopiero później przy zablokowanym stawie jakieś większe siły zadziałają. Do tego powierzchnia samochodu raczej jest gładka nie ostra ( kształty samochodów mają mało ostrych krawędzi zgodnie z regulacjami do homologacji właśnie po to np. zabroniono otwieranych świateł przednich w samochodach ) . Cała ta relacja nie trzyma mi się kupy . Do tego trudno się dziwić Stuhrowi że się nie zatrzymał - jakiś zamaskowany motocyklista mu wygraża a on faktycznie mógł zupełnie nic nie zobaczyć i poczuć jak po ruszeniu ze świateł na skrzyżowaniu przy prędkości 5-10 km/h zahaczył miękką rękę motocyklisty.
OdpowiedzGdzie jest moj komemntarz?Straciłam na niego duzo czasu?
Odpowiedz