Plaga kradzieży motocykli w salonach Harleya-Davidsona w USA? Tylko w ostatnim miesiącu okradziono trzech dealerów
Czy nowe motocykle czekające na nabywców w salonach Harleya-Davidsona, to łatwy łup dla złodziei? Dla dealerów ochrona i zabezpieczenie pojazdów jest jedną z najważniejszych kwestii, ale najwidoczniej przestępcy uważają, że salony chronione są niewystarczająco, skoro w ostatnim czasie zaatakowanych zostało aż dwanaście tego typu miejsc.
Ostatnie włamanie i kradzież motocykli miało miejsce w weekend i dotyczy dealera z Tennessee, ale o niektórych sprawach media dowiadują się z dużym opóźnieniem lub wcale. Tak było choćby w przypadku dealera z Kokomo w stanie Indiana, który początkowo nie ujawnił, że złodzieje ukradli mu jeszcze w marcu motocykle o wartości 100 tys. dolarów.
Wspomniany salon w Tennessee, czyli Appleton Harley-Davidson w mieście Clarksville, został okradziony 29 maja. Co prawda tym razem złodzieje działali wyjątkowo chaotycznie, ale i tak dopięli swego.
Przestępcy próbowali ukraść pięć motocykli, ostatecznie wyjechali trzema maszynami. Złodzieje musieli wielokrotnie taranować drzwi wejściowe jednym z motocykli. Ostatecznie udało się im wyłamać zamki i wyjechać trzema pojazdami, ale czwarty motocykl ugrzązł w wejściu, a piąty pozostał za nim.
Tym razem złodziejom zabrakło czasu, bo ktoś zaalarmował policję i musieli salwować się ucieczką. Na chwilę obecną właściciel salonu jeszcze nie oszacował wszystkich strat.
Kradzież motocykli z salonu Appleton Harley-Davidson jest jedna z trzech w ostatnim miesiącu. 27 kwietnia złodzieje dokonali włamania i kradzieży pięciu motocykli z Legacy Harley-Davidson w Effingham w stanie Illinois. Przestępcy wyjechali przez drzwi wejściowe, wcale się nie kryjąc. Napadnięto również na salony w stanach Alabama, Iowa i Kentucky.
Wspólną cechą wszystkich ostatnich rabunków jest fakt, że złodzieje cały czas działają w kaskach motocyklowych. To uniemożliwia ich identyfikację nawet pomimo stosunkowo dobrych nagrań z systemów monitoringu salonów Harleya-Davidsona.
Niektóre media w USA sugerują, że ostatnie napady na salony to tylko preludium do kolejnych ataków. Inni komentatorzy wskazują na fakt, że o ile systemy monitoringu, alarmy i automatyczne powiadamiania odpowiednich służb działają, to finalnie nie spełniają swojej funkcji. Dlaczego? Bo złodzieje działają metodą brute force - wyłamują, rozwalają drzwi lub bramę salonu i wyjeżdżają lub wywożą motocykle, zanim ochrona i policja pojawi się na miejscu.
Co dzieje się ze skradzionymi motocyklami? Najczęściej są rozbierane na części i wyprzedawane. Elementy, które umożliwiają identyfikację jednośladów, np. ramy, są niszczone, zakopywane lub sprzedawane na złom (po wycięciu numerów).
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze