Pecco Bagnaia z teamu Ducati Lenovo szczerze o kłopotach w poprzednim sezonie: Moim problemem była temperatura
Po rozczarowującym poprzednim sezonie były mistrz Moto2 dobrze wie co musi poprawić, aby podnieść poprzeczkę po awansie do fabrycznej ekipy Ducati.
Zaledwie 24-letni Bagnaia trafił właśnie do fabrycznego zespołu po raptem dwóch sezonach w MotoGP w barwach satelickiej ekipy Pramac, w której rok temu tylko raz stanął na podium.
Dla mistrza Moto2 z 2018 roku poprzedni sezon był sporym rozczarowaniem. Tak, Pecco stanął na podium w Misano, a gdyby nie awaria motocykla, zrobiłby to także w Jerez.
W środkowej części sezonu młody Włoch zaliczył jednak w Brnie kontuzję kolana, po której wymagał operacji i opuścił nie tylko wyścig w Czechach, ale także dwa kolejne, w Austrii.
Podczas gdy on wracał do zdrowia w domu, Johann Zarco na prywatnym Ducati zespołu Avintia wywalczył w Brnie pole position i podium, a to sprawiło, że stał się poważnym kandydatem do awansu do fabrycznej ekipy.
Pecco był więc pod ogromną presją, ale wrócił na tor w imponującym stylu i już w swoim pierwszym wyścigu w Misano wywalczył kapitalne, drugie miejsce.
Wkrótce dorzucił do tego szóstą pozycję w Barcelonie, a to - mimo wywrotki podczas drugiego wyścigu w Misano - wystarczyło, by zapewnić sobie fabryczny kontrakt na sezon 2021.
Później jednak sprawy przybrały niezbyt ciekawy obrót. W Le Mans zawodnik z Turynu był dopiero trzynasty, a następnie nie ukończył aż czterech z pięciu ostatnich wyścigów, a w jedynym, w którym dojechał do mety, był zaledwie jedenasty.
Efektem jest rozczarowujące, szesnaste miejsce w tabeli i aż 30 punktów straty do trzynastego Zarco, który w tym roku zajmie jego miejsce w Pramacu.
Na papierze nie wygląda to zbyt dobrze, a angaż Pecco może wydawać się przedwczesny, ale młody Włoch wie przynajmniej, nad czym musi popracować.
Największy problem? Temperatura
"Rok temu kluczem do moich wyników była temperatura - powiedział nam podczas wtorkowego, "wirtualnego" spotkania z wąską grupą dziennikarzy. - Gdy było gorąco, byłem szybki i konkurencyjny, ale gdy temperatura spadała, miałem duże problemy, głównie z przodem. Zaliczałem uślizgi, choć tak naprawdę wcale nie cisnąłem. Tak właśnie było m.in. w Aragonii".
Kluczem do wyeliminowania tego problemu jest… zespołowy kolega. "Mam to szczęście, że mam Jacka [Millera], który jest w takich warunkach bardzo szybki. Przeanalizowaliśmy dane z zeszłego roku i wynika z nich, że Jack był bardzo szybki od pierwszego okrążenia, a ja nie, dlatego temperatura moich opon spadała, a ja nie byłem w stanie jej znów podnieść".
"Odkryliśmy na przykład, że moje wyjazdowe okrążenia w Aragonii i Walencji były około 4-5 sekund wolniejsze, niż wyjazdowe kółka Jacka. Pracowałem więc nad tym przez zimę podczas treningów na ranczu Akademii VR46. Próbowałem cisnąć od samego początku i poprawiłem ten aspekt. Mam na nadzieję, że tak samo będzie na torze".
Czy to wystarczy, przekonamy się dopiero w marcu, podczas testów w Katarze, gdy zawodnicy po raz pierwszy w tym roku wsiądą na motocykle MotoGP.
Pecco będzie jednak nad tym pracował już wcześniej. Włoch rozmawiał z nami będąc razem z zespołem na torze w Jerez, gdzie Ducati zaplanowało dwudniowe testy. Co prawda nie na modelu Desmosedici, a Panigale, ale to dobry początek. "Będziemy tutaj dwa dni i będę próbował cisnąć od początku".
Co ciekawe, Miller i Bagnaia mają zupełnie inne style jazdy, a to oznacza, że inaczej ustawiają także motocykle. "Ja wolę mieć lepsze wyczucie przodu niż tyłu, bo z tyłem możesz poradzić sobie gazem" - mówi Pecco, ale jednocześnie zwraca uwagę na coś innego.
"Nasze style jazdy są różne, ale razem z Jackiem mówimy o motocyklu te same rzeczy, a to, co jest dobre dla mnie, jest dobre także dla niego. To powinno pomóc Ducati w rozwoju maszyny".
Czas wygrać Grand Prix
Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli tego, jak wysoko Pecco stawia sobie w tym roku poprzeczkę. Powtórka z poprzedniego sezonu nie wchodzi w grę i młody Włoch doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
"Jeśli jesteś w fabrycznym zespole, twoim celem powinno być mistrzostwo, ale ja chcę najpierw wygrać swój pierwszy wyścig - mówi nam. - Rok temu zabrakło mi do tego sześciu okrążeń i to było bardzo trudne. Chciałbym w tym roku wygrać wyścig, ale też jeździć bardziej powtarzalnie".
"W Moto2 byłem szybki i powtarzalny. Nie przewracałem się. Przez dwa ostatnie lata w MotoGP popełniłem jednak zbyt wiele błędów. Muszę się poprawić, przede wszystkim gdy jest zimno albo mokro. Zawodnik fabryczny musi być konkurencyjny zawsze. Nawet gdy ma problemy z motocyklem. Nawet w trudnych momentach możesz być piąty i wtedy musisz być w tej piątce. Tak robili Vale i Marquez, gdy zdobywali tytuły".
Plusem jest także to, że choć Bagnaia trafił do nowego zespołu, zgodnie z polityką Ducati zabrał ze sobą z Pramaca swojego szefa mechaników, co ułatwi mu adaptację w fabrycznej ekipie.
Nowi koledzy w MotoGP
Włoch będzie mógł również wymieniać się doświadczeniem ze swoimi rodakami. Do MotoGP awansowali bowiem z Moto2 młodzi Luca Marini i Enea Bastianini.
"Rozmawialiśmy już o Ducati. Obaj pytali mnie o to samo. Jedyne, co im powiedziałem, to że muszą być spokojni i robić krok po kroku, zamiast walczyć o czasy okrążeń. Najpierw powinni nauczyć się jazdy na zużytych oponach, ponieważ na naszym motocyklu to podczas wyścigu jest najważniejsze".
"Ja musiałem pracować bardzo mocno, aby po przesiadce z motocykla Moto2 dostosować swój styl jazdy do maszyny MotoGP. Być może będzie im trochę łatwiej, bo rok temu ścigali się w Moto2 na motocyklach z silnikiem Triumpha, których charakterystyka jest nieco bliższa MotoGP. Mam nadzieję, że szybko się odnajdą".
Marini, podobnie jak Bagnaia, jest członkiem Akademii Valentino Rossiego, a to także ma swoje plusy. "Wreszcie będę mógł porozmawiać podczas wspólnych treningów na ranczu o motocyklu. Do tej pory wszyscy jeździliśmy w MotoGP na różnych maszynach, a każdy producent ma swoje sekrety i nie o wszystkim możesz rozmawiać. Czasami chciałem pogadać z Vale czy Frankym, ale nie mogłem, więc cieszę się, że Luca dosiądzie Ducati. Rozmawiamy praktycznie codziennie".
Jak Bagnaia poradzi sobie w fabrycznym zespole? Przekonamy się już niedługo. Sezon MotoGP rusza pod koniec marca od Grand Prix Kataru. Jak do tegorocznych zmagań podchodzi z kolegi jego zespołowy kolega? Wywiad z Jackiem Millerem już wkrótce.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze