Ścigacz.pl

Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie ceny paliw na stacjach benzynowych zaczęły rosnąć. Kierowcy w Polsce masowo ruszyli pod dystrybutory tankując nie tylko do baków pojazdów, ale również kanistrów, baniaków a nawet pojemników, których przeznaczeniem nie jest przechowywanie paliw. Wszystko po to, aby uprzedzić skok cen.

W wielu miejscach ceny rzeczywiście zaczęły szybko zbliżając się do granicy 10 zł za litr paliwa. Absurdalna i nieuzasadniona zwyżka wymusiła w końcu reakcję szefa PKN Orlen.

Trzy dni temu Daniel Obajtek poinformował na Twitterze, że Orlen natychmiastowo rozwiązuje umowy z 9 stacjami sztuczne zawyżającymi ceny. Powód? Niektórzy nieuczciwi właściciele sprzedawali paliwo Orlenu ze 100 procentową marzą. Ale czy to rzeczywiście oznacza powstrzymanie firm, które manipulują cenami?

Aby przeciwdziałać takim i podobnym praktykom rozpoczęły się kontrole Inspekcji Handlowej i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Inspektorzy rozpoczęli na zlecenie prezesa UOKiK monitorowanie cen i sprawdzanie stacji paliw.

Zadaniem urzędników jest określenie ewentualnych wahań cenowych, tj. jest wyrugowanie przypadków zawyżania cen w oderwaniu od aktualnych cenników dostawców paliw i wiążących się z nimi umów. Tylko w województwie małopolskim przeprowadzono dotychczas 150 takich kontroli.

Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej informują również, że można do nich zgłaszać przypadki zawyżania cen w punktach sprzedaży paliwa. "Nie ma zgodny na to, by konsumenci i uczciwi przedsiębiorcy byli ofiarami bezzasadnego podnoszenia cen" - powiedziała Małopolska Wojewódzka Inspektor Inspekcji Handlowej Joanna Jahn-Machowska.

Kontakt od właściwych dla województwa oddziałów Inspekcji Handlowej i UOKiK można bez problemu znaleźć w Internecie, np. Wojewódzki Inspektorat Inspekcji handlowej w Warszawie jest dostępny pod adresem e-mail ih_warszawa@wiih.org.pl oraz numerami telefonów tel. 22-826-18-30 i 22-826-42-09.

Niestety ceny będą rosły niezależnie od apetytu nieuczciwych właścicieli stacji benzynowych. Baryłka Brent w kontraktach futures w kontraktach majowych zbliżyła się do 100 dolarów i to pewnie jeszcze nie koniec zwyżek.

Cena ropy na giełdzie rośnie a wartość akcji spółek rosyjskich spada w odpowiedzi na nowe sankcje, które w czarnym scenariuszu mogą nawet zatrzymać dostawy gazu i ropy z Rosji.

Do tego strony internetowe Gazpromu, Gazprombanku i Rosnieftu nie działają. Nie ma też danych z giełdy ICE w Londynie. Jeśli dołożymy jeszcze działania Zachodu, które wykluczają ze SWIFT banki objęte już sankcjami oraz zamrażają aktywa Banku Rosji, mogą rzeczywiście czekać nas kłopoty. 

Co prawda wspomniane sankcje nie objęły jak na razie Gazprombanku, czyli "kasjera" Gazpromu, co oznacza, że rozliczenia dostaw gazu nadal funkcjonują, ale inwestorzy spodziewają się możliwością przerwy dostaw węglowodorów z Rosji wskutek zaognienia sytuacji. To zapewne wpłynie na kolejne wzrosty cen.