Ścigacz.pl

Motocykliści, którzy jeżdżą bez kasku, nie będą mogli zatankować swoich motocykli. Początkowo taki warunek obowiązywał tylko na jednej stacji w kraju, ale oddolna inicjatywa nieoczekiwanie stała się ogólnokrajową akcją. Właściciele stacji i politycy liczą, że dzięki temu będzie mniej wypadków ze skutkiem śmiertelnym.

Jazda motocyklem bez kasku kojarzy nam się przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie niektóre stany zezwalają na to, by nie korzystać z tego elementu ochronnego. Jednak o tym, że kask jest potrzebny, przekonał się nawet prawnik, który walczył o ten przywilej. W 2022 r. Ron Smith zginął w wypadku motocyklowym. Oczywiście jechał wtedy bez kasku na głowie.

Akcja "Nie ma kasku, nie ma paliwa" ruszyła w Grecji po tym, jak w listopadzie doszło do śmiertelnego wypadku, w którym zginął 17-latek. Młody motocyklista jechał bez kasku na głowie i to miało się przyczynić do jego zgonu. Jak informuje "Kronen Zeitung", akcję zapoczątkował właściciel jednej ze stacji benzynowych, znajdujących się nieopodal miejsca tragedii.

Emmanouil Rosoudakis ogłosił, że nie będzie sprzedawał paliwa motocyklistom, którzy jeżdżą bez kasku lub przewożą pasażerów bez odpowiedniego zabezpieczenia głowy. Zaczął też namawiać innych właścicieli stacji benzynowych, by zrobili to samo. Ostatecznie jego akcja rozlała się na cały kraj.

Jak informuje portal "Keep Talking Greece", sprawę poruszono podczas spotkania greckiej federacji sprzedawców paliw. To właśnie wtedy sprawę podchwyciło ministerstwo zdrowia. Według statystyk, 23 proc. użytkowników greckich dróg to motocykliści, a 1 na 5 jeździ bez kasku. Odsetek zabitych kierowców i pasażerów jednośladów wynosi 38 proc., podczas gdy średnia unijna to 18 proc.