tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Motocykle Harley-Davidson - wady, zalety. Dlaczego je¿d¿ê Harleyem? Opinia po 20. latach jazdy motocyklami z Milwaukee
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Motocykle Harley-Davidson - wady, zalety. Dlaczego je¿d¿ê Harleyem? Opinia po 20. latach jazdy motocyklami z Milwaukee

Autor: Lech Wangin 2021.02.13, 13:27 11 Drukuj

Harley-Dadidson to marka wyjątkowa, bo jest globalnie rozpoznawalna. Ludzie, którzy kompletnie nie znają się na motocyklach, każdą ciężką maszynę kojarzą z Harleyem. Nie chcę tutaj analizować przyczyn tego zjawiska, odniosę się raczej do kontrowersji, jakie budzą maszyny z Milwaukee wśród samych motocyklistów. Otóż mało komu motocykle Harley-Davidson są całkowicie obojętne. Amerykańska marka ma liczne grono fanatycznych zwolenników, którzy wręcz nie uznają innych marek, ale ma też chyba nawet liczniejsze grono, nazwijmy to, "krytykantów", którzy wieszają psy na amerykańskich motocyklach twierdząc, że są ociężałe, powolne, przestarzałe i awaryjne

Na Harleyach jeżdżę od 2002 roku, mam więc dość doświadczenia, by wiedzieć, jak jest naprawdę? Tym bardziej, że nie należę do fanatyków Harleya, a lista motocykli, które lubię, wykracza daleko poza dokonania amerykańskich inżynierów. Jak w ogóle doszło do tego, że zafascynowałem się Harleyem? Było to jeszcze w latach 70., kiedy stawiałem pierwsze kroki jako motocyklista. Zobaczyłem wtedy w jakimś amerykańskim czasopiśmie modelarskim artykuł o Harleyu WLA. Motocykl ten był tak inny od znanych mi maszyn wojskowych z okresu II Wojny Światowej, że od razu mi się spodobał. Była w nim jakaś taka trudna do zdefiniowana elegancja. Na jednym ze zdjęć było zbliżenie na szybkościomierz umieszczony w konsoli na zbiorniku, a tam widniało 120 mph. Nie mogłem wtedy wiedzieć, że taka prędkość była czystą abstrakcją. WLA mógł pojechać najwyżej 120 km/h i to po tuningu. Ziarno fascynacji zostało jednak zasiane.

Advertisement
NAS Analytics TAG

 

Marek Siudym jest również miłośnikiem motocykli Harley-Davidson. 
W ubiegłym roku mieliśmy zaszczyt porozmawiać z nim i dowiedzieć się, jak o postrzega fenomen motocykli Harley-Davidson.


 

W latach 70., 80. i 90. moim marzeniem były jednak szybkie i nowoczesne motocykle japońskie. Marzenie to udało mi się zrealizować w 1988 roku kupując w Niemczech Yamahę XJ 550. Jakże byłem wtedy szczęśliwy! Jeśli zaś chodzi o Harleye, to znałem ludzi z tego środowiska, więc mogłem z boku poprzyglądać się ich maszynom. Lekturę Motorrada zaczynałem zawsze od artykułów o Harleyach, bo po prostu motocykle te niezmiennie mi się podobały, choć wówczas w ogóle nie brałem pod uwagę, by takiego mieć.

Potem poznałem Wojtka Echilczuka, który w latach 90. był pierwszym oficjalnym dilerem amerykańskiej marki. Wojtek umiał wspaniale opowiadać, a ja umiałem równie wspaniale słuchać. Po tym jak napisałem artykuł o Wojtku i jego przygodach w latach 70., na tyle przypadliśmy sobie do gustu, że zostałem przyjęty do harleyowej ferajny z Zielonki, mimo że nie miałem Harleya. Efekt zawartych znajomości i wspólnych wyjazdów był taki, że zacząłem coraz poważniej myśleć o kupnie Harleya. Nie dlatego, bym zmienił zdanie o tych motocyklach. Wiedziałem, że nie są one żadnym cudem techniki. Po prostu dobrze czułem się w towarzystwie harleyowców i podobała mi się atmosfera na imprezach.

Pierwsze przejażdżki na udostępnionych mi motocyklach budziły mieszane uczucia. Miałem wtedy Moto Guzzi V 50 Monza i kiedy na chwilę przesiadłem się na H-D Sportstera XL 883, stwierdziłem, że to całkiem sympatyczna maszyna, ale jeździ po prostu jak współcześnie zbudowany weteran. Konfrontacja z Heritage Softail Classic, który bardzo mi się podobał, wypadła jeszcze gorzej. Toż to huczy, trzęsie i nie jedzie! Nie hamuje i nie skręca! Jak w ogóle można żądać takiej walizki pieniędzy za coś takiego?! Honor Harleya w moich oczach obroniła Dyna Wide Glide i FXR. Jazda tymi maszynami sprawiła mi wielką przyjemność i spowodowała, że już całkiem na poważnie postanowiłem: - Kiedyś muszę mieć taki motocykl, bo wygląda fajnie, brzmi fantastycznie, a jeździ całkiem poprawnie!

Wreszcie udało mi się kupić pierwszego Sportstera. Nie powiem, jazda była całkiem przyjemna, choć przyspieszać "to to" za bardzo nie chciało. W dodatku, nie zagłębiając się zanadto w szczegóły, Sportster, mimo że uważany był przez niezależnych dziennikarzy za maszynę bez typowych wad, okazał się motocyklem zawodnym. Pierwszy mój Sportster miał problemy z rozrządem, drugi ze sprzęgłem. Miało to jednak taki pozytywny efekt, że z drugiego Sportstera przesiadłem się na Electrę. Nigdy wcześniej nie marzyłem o tym, by mieć tego ciężkiego tourera, bo w konfrontacji z jego masą moja pewność siebie była wystawiona na ciężką próbę. Sytuacja, jak to często w życiu bywa, zmieniła się przez przypadek. Mieliśmy z żoną jechać na zlot Superrally do Szwecji, a Sportster właśnie szwankował. Nadarzyła się okazja wypożyczenia na ten wyjazd testowej Electry (model rocznicowy z 2003 roku). Na tym wyjeździe przekonałem się, że nie taki diabeł straszny. Udało mi się "obłaskawić bestię" i jazda Electrą bardzo mi się spodobała. Uznałem wreszcie, że w moim wieku należy mi się już odrobina luksusu i klamka zapadła: kupujemy Electrę.

Na tym motocyklu zwiedziłem kawał Europy, wzbogacając się o wiele fajnych wspomnień. Kupując ten motocykl myślałem, że będzie miał u mnie dożywocie. Jednak życie nauczyło mnie, że motocykl może być albo długowieczny, albo intensywnie eksploatowany. Nie da się pogodzić tych dwóch rzeczy. To znaczy da się, ale nie ma to ekonomicznego uzasadnienia. W ciągu siedmiu lat przejechałem Electrą 100 000 kilometrów. Motocykl okazał się być wiernym kompanem i nigdy nie miał poważniejszej awarii. On się nie psuł, jedynie na skutek naturalnego zużycia trzeba było regularnie wymieniać to i owo. Pamiętam, jak po przebiegu 90 000 km padł napinacz łańcucha rozrządu. I żeby było jasne, miał prawo paść. Winę za to, że zrobił to nieoczekiwanie ponosi nie Harley, tylko serwis, który nie poinformował mnie, kiedy napinacz należy prewencyjnie wymienić. Kiedy motocykl trafił na warsztat stwierdziłem, że skoro już tam jest, to może warto byłoby zdjąć głowice i zajrzeć do cylindrów, by skontrolować ich stan. Okazało się, że na gładzi cylindrów wciąż widoczne były ślady po fabrycznej obróbce. Tak oto moja Electra przywróciła mi wiarę w amerykańską jakość. O tym motocyklu mogę się wypowiadać wyłącznie pozytywnie.

Zdecydowałem się jednak przesiąść na nowszy model i kupiłem wersję Limited z silnikiem 103 cale z 2010 roku. Do dziś dnia przejechałem sto kilkanaście tysięcy kilometrów bez żadnych poważniejszych problemów, przy czym zdarzyło mi się jeździć i po szutrówkach (niezbyt chętnie) i po torze wyścigowym (znacznie chętniej). Wrócę jeszcze do motocykla, który w latach 90. poważnie mnie rozczarował, czyli do Heritage i bliźniaczego Fat Boya. Po latach  miałem okazję pojeździć tymi modelami, ale już z silnikiem Twin Cam i moje wrażenia były zgoła odmienne. Jazda na nich wywoływała nieschodzący z twarzy uśmiech. Jeszcze lepiej jest z modelami współczesnymi. Należący do rodziny Softaili Sport Glide prowadzi się tak, że kierowca wydaje się zbędny. Motocykl po prostu sam jedzie i bez oporu robi wszystko, czego od niego zażądasz. To najlepszy dowód, jak bardzo Harley-Davidson w ciągu lat ulepszył swoje motocykle. Wady, które przypisują im malkontenci, to dawno miniona przeszłość.

Teraz dojrzałem do tego, by przesiąść się na motocykl typu Adventure, bo po prostu chcę zmienić motocyklowy klimat, ale to wcale nie oznacza, że przestałem lubić Harleye w ogóle, a moją Electrę w szczególności. Jestem jedynie głodny nowych doświadczeń, bo przecież jak jeździ się Harleyem wiem doskonale i każdemu to doświadczenie polecam.

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjêcia
Advertisement
NAS Analytics TAG
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarze
Autor: ZUO 14/02/2021 22:53

No to maj± ten problem od ok 2 dekad bo mw. od tylu juz lat sprzedaz sukcesywnie spada przy jednoczesnym ciag³ym wzro¶cie sredniej wieku klientów wiec...Chyba jednak nie marketing. A do tego ostatnio dosz³y problemy z jakosci± i có¿...Kosztami produkcji, bo Trump zrboi³ dobrze przecie¿ i zajeba³ c³a na stal i inne metale, które naturalnie nie tylko H-D sporwadza³ w sporo nizszej cenie spoza USA. Teraz siê urwa³o. A wycofanie sie z projektu "india" có¿...No chyba nie tylko marketing. Niestety na tle konkurencji Harley przestarza³y by³ tez juz dobre 20 lat temu, dzis jest po prostu arhaiczny i jest bardziej wyznacznikiem statusu ni¿ czym¶ o czym my¶li kto¶ relatywnie m³ody. Co wiêcej w Polsce fenoment H-D ma bardzo mocne podstawy w chistorii przed 89r. Dla nas to by³ po prostu nieosi±galny wzór, motocykl kultowy, który mogli¶my ogladac tylko gdy sie niechc±cy TVP cos pomyli³o i pu¶cili amerykañski film jak Easy Rider...Po 89r. mit jeszcze urus³ w si³ê, bo teoretycznie H-D nagle sta³ sie dostepny ale jego cena po prostu wali³± z nóg nawet, gdy chodzi³o o juz zaje¿d¿onego, nadajacego sie do remontu trupa. Syndrom VW :D A co do przytoczonych przyk³adów...Jack Daniels...tak faktycznie jak H-D, silnie przereklamowane perfumy po 10€ za litr. Paco Rabane? Producent perfum ¶redniej pó³ki jest dla Ciebie wyznacznikiem...To ja pozwolê sobie pozostac przy Dolce&Gabana, Kenzo i podobnych. Pryznajmniej naprawde cos znacza :) Wniosek. Zachwycasz siê dobrze reklamowan± popelin±. Jescze mi napisz, ze najlepsza kawa to lavazza :D

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê