tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Marquez odpuszcza GP Argentyny. Czy uniknie kary? Najpierw powinni byæ ukarani sêdziowie
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Marquez odpuszcza GP Argentyny. Czy uniknie kary? Najpierw powinni byæ ukarani sêdziowie

Autor: Mick Fia³kowski 2023.03.30, 14:55 Drukuj

Za storpedowanie Miguela Oliveiry podczas Grand Prix Portugalii Marc Marquez otrzymał karę, którą miał odbyć w Argentynie, ale tam go zabraknie. Sprawiło to, że Hiszpan otworzył puszkę Pandory, z której wysypało się wiele znaków zapytania, stawiających sędziów w nienajlepszym świetle. Wreszcie wiemy, jak całe to zamieszanie się zakończy, ale do dalej z niejasnymi przepisami MotoGP i samym Marquezem? Czy kara dla niego powinna być bardziej surowa?

Przypomnijmy; na początku niedzielnego wyścigu MotoGP Marc Marquez zblokował przedni hamulec przed trzecim zakrętem, po czym uderzył w Jorge Martina, fundując mu kontuzję stopy, a następnie storpedował faworyta lokalnej publiczności, Miguela Oliveirę, eliminując go także z następnego wyścigu w Argentynie.

NAS Analytics TAG

Jeszcze tego samego dnia panel sędziów MotoGP ukarał Marqueza podwójnym przejazdem przez tzw. "długie okrążenie" podczas wyścigu o Grand Prix Argentyny, ale w poniedziałek rano ekipa Repsol Honda poinformowała, że Hiszpan poddał się operacji złamanego kciuka i nie wystartuje w najbliższy weekend na torze Termas de Rio Hondo.

Nie sądzę, aby tok rozumowania Marqueza był taki; nie polecę do Argentyny, bo po co, skoro i tak czeka mnie tam kara. W końcu kara dotyczyła głównego wyścigu, a w sprincie Marquez mógłby walczyć bez takiego utrudnienia. Skoro więc nie leci do Ameryki Południowej, z pewnością faktycznie potrzebuje czasu, aby wyleczyć złamany kciuk.

Sęk w tym, że wielu było przekonanych, że opuszczenie Grand Prix Argentyny oznacza, że Marquez uniknie kary. W końcu decyzja sędziów mówi wyraźnie, że Hiszpan ma odbyć karę podczas tej konkretnej rundy.

Moje rozumowanie było jasne; jeśli sześciokrotny mistrz MotoGP nie wystartuje w wyścigu, kara powinna zostać przeniesiona na kolejną rundę, w której się pojawi, ale nawet oficjele nie mieli co do tego pewności.

Niektórzy przedstawiciele FIM i Dorny mówili dziennikarzom w Portugalii, że kara dotyczy wyłącznie tej rundy. Inni, że zostanie przeniesiona. Sęk w tym, że przepisy MotoGP nie przewidują takiej sytuacji. Możesz co najwyżej dostać kolejną karę za to, że nie wykonałeś na czas tej pierwszej, ale trudno aplikować to w sytuacji, w której zawodnik w ogóle nie startuje w wyścigu.

Fora kibiców przez ostatnie dni aż huczały, podobnie jak grupa na Whatsappie, na której organizatorzy przekazują dziennikarzom najnowsze informacje dotyczące kwestii medialnych.

Sędziowie zmuszeni więc byli zainterweniować i po naszych prośbach we wtorek rano wydali oficjalny komunikat. Mówi on o tym, że Marquez nie uniknie kary i będzie musiał zaliczyć dwukrotny przejazd przez "długie okrążenie" podczas pierwszego niedzielnego wyścigu (a nie sprintu), w którym wystartuje. Bardzo możliwe, że będzie to Grand Prix Ameryk w Austin, na ukochanym torze Hiszpana, CotA.

To jak najbardziej słuszna decyzja i trzeba pamiętać, że w ogóle nie chodzi tutaj o Marqueza i ten konkretny incydent, a przepisy MotoGP w ogóle.

Sytuacja z Portugalii pokazała, że szare strefy znajdują się nie tylko w przepisach technicznych, które przecież nieustannie obejść (legalnie) próbują zespoły i producenci, ale również w przepisach czysto sportowych, które na poziomie mistrzostw świata powinny być absolutnie niepodważalne i pozbawione takich kwiatków.

Moim zdaniem sprawa jest jasna. Sędziowie popełnili błąd, decydując się pisemnie wskazać na wykonanie kary podczas konkretnego, a nie następnego wyścigu, w którym zawodnik wystartuje. Bardzo dobrze się stało, że błąd ten skorygowali, bo ustanowili w ten sposób precedens, na który mogą powoływać się w przyszłości.

Osobną kwestią jest z kolei uznaniowość kar, nakładanych przez momentami pozbawiony powtarzalności panel sędziów MotoGP. Za wypadek z sobotniego sprintu Luca Marini nie dostał kary, choć ściął Eneę Bastianiniego i zafundował mu kontuzję, ale to akurat moim zdaniem słuszna decyzja.

Marquez, który totalnie przestrzelił hamowanie, otrzymał jednak taką samą karę jak Ivan Ortola z Moto3, który ledwie musnął innego zawodnika, czy Joan Mir, który w sobotnim sprincie sam upadł po uderzeniu w Fabio Quartararo.

Warto dodać, że nie była to pierwsza kara w karierze Hiszpana, który pierwszy raz podpadał sędziom jeszcze w klasach 125 i Moto2. Po pamiętnym zderzeniu z Danim Pedrosą w Aragonii w 2013 roku sędziowie mówili nawet, że muszą dać mu wyraźną nauczkę, bo jest szybki, ale nie czasami nie radzi sobie w walce. Na niewiele się to zdało. Pamiętacie chociażby Argentynę 2018 czy Aragonię rok temu?

Organizatorzy MotoGP informowali zawodników w czwartek, przed Grand Prix Portugalii, że od teraz pierwszy tego typu błąd będzie karany podwójnym przejazdem przez długie okrążenie, ale kolejne takie przewinienia będą już karane bardziej surowo.

Z jednej strony chcemy ostrej i zaciętej walki. Nikt nie chce, aby kary rozdawane były zbyt chętnie, bo to zniechęci zawodników do walki i pogorszy jakość widowiska. Z drugiej strony - szczególnie w obliczu nerwowych sprintów - trzeba gdzieś wyznaczyć dość wyraźną granicę. W końcu w Argentynie na starcie zabraknie czterech zawodników (Marqueza, Oliveiry, Bastianiniego i Pola Espargaro) - trzech z nich po czyimś błędzie - a piąty (Martin) wystartuje mimo kontuzji.

Dwa lata temu w Austin za zmianę kierunku jazdy na prostej i doprowadzenie do makabrycznie wyglądającego wypadku, Deniz Oncu otrzymał w Moto3 karę wykluczenia z dwóch kolejnych wyścigów. Była to bardzo dobra decyzja. Za kolizję w pierwszym zakręcie wyścigu Moto3 na Sachsenringu rok temu karę podwójnego długiego okrążenia dostał z kolei Carlos Tatay.

Sęk w tym, że Takaaki Nakagami, który storpedował rywali po starcie wyścigu MotoGP w Barcelonie, nie dostał żadnej kary, bo sędziowie uznali, że… nie popełnił błędu i nie zahamował później niż inni.

Doprowadziło to do wściekłości Alexa Rinsa, który w tamtym wypadku złamał rękę, a po wszystkim powiedział, że przewodniczący panelu sędziowskiego, były mistrz świata Freddie Spencer, jest "za stary", aby oceniać jazdę obecnego pokolenia.

Uznaniowość decyzji sędziowskich zawsze budzić będzie kontrowersje i dyskusje. Na to chyba nie poradzimy nic, ale brak jasnych procedur w sytuacjach takich, jak przypadek Marqueza z ostatnich dni, wymaga szybkiej reakcji organizatorów i nie tylko.

Ekipa RNF, która - jak pisałem niedawno - ledwie wiąże koniec z końcem, straciła właśnie zawodnika na rundę w Argentynie, na którą sprzęt poleciał z Portugalii już w niedzielę wieczorem. Zespół Razlana Razaliego wydał we wtorek oświadczenie, domagając się surowszych kar za nieodpowiedzialną jazdę.

Wykluczenia Marqueza z kolejnej rundy domagał się także Aleix Espargaro, z którym przecież zawodnik Repsol Hondy zderzył się podczas wspomnianego wyścigu w Argentynie pięć lat temu. Tego samego, w którym kilka kółek później Marquez storpedował Valentino Rossiego.

Oczywiście niektórzy bronią Marqueza podkreślając jego tłumaczenia, że wcale nie próbował atakować, a jedynie zblokował przedni hamulec. Sęk w tym, że to samo przytrafiło mu się na pierwszym kółku i także doprowadziło do kontaktu.

Hiszpan jest absolutnym geniuszem, jeśli chodzi o jazdę na motocyklu i sam, nie ukrywam, jestem wielkim fanem jego talentu, ale mam wrażenie, że ktoś powinien posadzić go wreszcie na dłuższą chwilę w kącie. Może faktycznie, jak sugeruje Aleix, na czas trwania weekendu Grand Prix?

Tymczasem zmagania w Portugalii wygenerowały ogromne zamieszanie i szum wśród kibiców, ale czy o taki rozgłos faktycznie nam chodzi?

Z ostatniej chwili: w środę rano ekipa Repsol Honda zapowiedziała, że zamierza odwołać się od decyzji sędziów w sprawie Marqueza i walczyć o jej zmianę "wszystkimi dostępnymi sposobami". Czyżby cała historia miała wyjść poza motocyklowe środowisko?

Gdy w 2015 roku Valentino Rossi otrzymał od sędziów MotoGP karę startu do decydującego o tytule wyścigu o GP Walencji z końca stawki, próbował odwoływać się od niej aż do Sportowego Sądu Arbitrażowego (choć ostatecznie swój wniosek odwołał). Taki scenariusz sugerował nawet we wtorek manager Joana Mira, a z zawodu prawnik, Paco Sanchez. Czy Honda zagra va bank?

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê