Lin Jarvis, szef zespo³u Yamahy o serii pora¿ek, nowym satelicie i zmianach personalnych
Tuż przed wyścigiem na torze w Brnie zorganizowano konferencję prasową Yamahy oraz jej nowego sponsora tytularnego - firmy Monster Energy. Szef zespołu, Lin Jarvis, odpowiedział na kilka ważnych pytań, dotyczących przyszłości ekipy fabrycznej oraz nowo formowanego składu satelickiego - Petronas SIC Yamaha.
Fabryczna ekipa Yamahy nie może w tym sezonie narzekać na brak zainteresowania mediów, choć nie zawsze ma się czym pochwalić. Obecna seria 19 wyścigów bez zwycięstwa jest najdłuższa od 20 lat. Z drugiej strony, Valentino Rossi jest obecnie drugi w generalce, a Maverick Vinales stracił trzecie miejsce tylko przez pechowe uczestnictwo w kolizji na pierwszym zakręcie toru w Brnie.
Jest to również czas poważnych zmian. Hiszpańska firma telekomunikacyjna Movistar przestanie być sponsorem tytularnym ekipy fabrycznej, a jej miejsce w sezonie 2019 zajmie gigant od napojów energetycznych - Monster Energy. Zmieni się również zespół satelicki - na miejsce Tech 3, które przechodzi do KTM-a, pojawi się nowa ekipa: Petronas SIC Yamaha. Jej zarząd oraz oczywiście kierowcy, są tematem gorących spekulacji.
Nowy satelita
Szefujący fabrycznemu zespołowi Yamahy Lin Jarvis, w trakcie konferencji przed GP Czech, odpowiedział na kilka ważnych pytań dziennikarzy. Zaczął od kwestii nowego teamu satelickiego, który już istnieje, ale nie ogłoszono jeszcze żadnych szczegółów związanych z jego działalnością:
Według mojej wiedzy, wszystko zostanie ogłoszone w czasie wyścigu na Silverstone (GP Wielkiej Brytanii, 24-26 sierpnia, przyp. red.). Decyzje są podejmowane tak długo, ponieważ w projekt jest zaangażowanych wiele czynników, w tym kilka potężnych, państwowych korporacji. Oznacza to maraton spotkań przed ostatecznym podpisaniem umów. Moim zdaniem główną przyczyną opóźnienia jest państwowy właściciel toru Sepang International Circuit i jego niekończące się procedury.
Zapytany o proponowany przez Yamahę motocykl dla nowej ekipy, zażartował:
Pieniądze mają głos! Daliśmy im dwie opcje, A i B, które zależą od budżetu, a teraz czekamy na ich zamówienie. Przekonacie się w styczniu, którą maszynę wybrali.
Podniesiono także kwestię wyboru kierowców nowej ekipy, którymi według wszelkiego prawdopodobieństwa zostaną Franco Morbidelli oraz rewelacyjny i młodziutki Francuz Fabio Quartararo:
Yamaha nie była bezpośrednio zaangażowana w wybór kierowców dla zespołu Petronas SIC. To wybór samej ekipy, choć oczywiście mamy wspólne cele. Myślę, że decyzje zostały już podjęte. O tym, czy umowy zostały już podpisane, poinformują was władze zespołu. Daliśmy im wolną rękę, Yamaha nie miała prawa weta. Zawodnicy nie będą zakontraktowani z centralą - to projekt w pełni satelicki i niezależny.
Długa seria bez zwycięstw
Lin Jarvis odniósł się także do kwestii kiepskiej atmosfery wokół fabrycznego zespołu Yamahy, będącej skutkiem wyjątkowo długiej serii 19 wyścigów bez zwycięstwa. Sytuacja ta wytworzyła spore napięcie między zarządem fabrycznej ekipy, a centralnymi władzami Yamahy w Japonii. Wypowiedź była szczera i otwarta:
Potrzebujemy zwycięstwa, to coś, po co tu jesteśmy. Nasi partnerzy chcą wygrywać, chcą tego nasi fani i władze Yamaha Motor. W zeszły weekend wygraliśmy 8-godzinny wyścig na torze Suzuka, a teraz najważniejsze jest zwycięstwo w MotoGP. Jesteśmy bardzo, bardzo blisko, mieliśmy już kilka okazji. Musimy rozwiązać jeszcze kilka problemów. Nie chcę wdawać się w szczegóły, to nie jest odpowiedni czas i miejsce. W każdym razie, ciężko pracujemy, potrzebujemy znów zacząć wygrywać. Nie tylko raz, ale regularnie. Będziemy mocno przeć w tym kierunku.
Złe języki ludzkie
Jarvis zdementował również krążące pogłoski o jego osobistym konflikcie z Valentino Rossim. "Doktor" miałby naciskać w centrali Yamahy na usunięcie dyrektora ekipy. Dziennikarze zgromadzeni na konferencji zobaczyli zdjęcia sprzed dwóch dni, na których Lin gości w domu Rossiego i na jego treningowym moto-ranczu. Spotkał się tam ze studentami VR Academy, do których przemawiał, stojąc obok motocykla teamu Fiat Yamaha, na którym słynny Włoch zdobył mistrzostwo świata.
Yamaha Motor Racing’s Managing Director, Lin Jarvis, shares a story about the start of the Master Camp.#theMasterCamp | #theExperience pic.twitter.com/pV7LMuuWRe
— YamahaVR46MasterCamp (@TheMasterCamp) 31 lipca 2018
Zawsze lepiej pracuje się w wygrywającym środowisku, nie ma co do tego wątpliwości. Kiedy wygrywasz, wszystko jest w porządku. Odwrotna sytuacja tworzy ciśnienie na zespół, na relacje, a kierowcy naciskają na inżynierów, by ci lepiej pracowali nad rozwojem motocykla. Ja nie projektuję motocykla i nie rozwijam go, więc wyrzucenie mnie nic w tej kwestii nie zmieni. Myślę, że takie pogłoski to efekt wielkiego pragnienia powrotu do zwycięstw, powrotu do sukcesów.
O krok od celu
Tak jak powiedziałem, jesteśmy bardzo, bardzo blisko. Nie jesteśmy na odległych pozycjach, tylko na drugim i trzecim miejscu (czwartym - konferencja odbyła się przed pechowym dla Vinalesa wyścigiem, przyp. red.) w generalce, a w ostatnim wyścigu powtórzyliśmy te wyniki na podium.
Aby wygrać, aby pokonać Marqueza, pobić Hondę, musisz być w punkcie szczytowym, z perfekcyjnie działającą całością. My nie jesteśmy, wciąż brakuje nam kilku procent, wciąż pracujemy z zawodnikami nad rozwojem motocykla i szybkością. To wymaga czasu, nie da się pójść na skróty.
Wszyscy mówią o problemach z elektroniką, ale to nie takie proste. Elektronika jest zintegrowana z resztą motocykla. Musisz najpierw dokonać postępu, a potem potwierdzić go w testach. Musimy mieć pewność, że nowe rozwiązania są skuteczne, a przede wszystkim bezpieczne dla samych zawodników. Przedłużający się proces jest bardzo trudny pod względem utrzymania odpowiedniego morale w ekipie.
Jarvis odniósł się również do sprawy braku europejskiej ekipy testowej. Nie potwierdził konkretnych planów jej stworzenia, ale też gorąco nie zaprzeczył, jak robił to wcześniej. Teraz jest to realna możliwość.
Mamy swoją ekipę testową, bazującą w Japonii. Prawdopodobnie potrzebujemy włożyć więcej energii w proces rozwoju i testów, dlatego druga ekipa jest pewnym rozwiązaniem. Potrzebujemy dobrego planu, nie sądzę, żebyśmy mieli problem ze znalezieniem odpowiednich kierowców.
Bez niespodzianek, pochwała rywala
Na koniec Lin Jarvis odpowiedział na trudne pytanie, czy nie jest zaskoczony ponad rocznym okresem bez zwycięstw Yamahy, przy jednoczesnym hurtowym kolekcjonowaniu ich przed Hondę?
Jestem w tej grze zbyt długo, by być zaskoczonym - to najlepsza odpowiedź, jaką mogę dać. Jestem zawiedziony, że nie wygraliśmy od roku. To twardy fakt, tym bardziej, że byliśmy w przeszłości ekipą zwycięzców i wciąż tak się czujemy. OK, nasz ostatni tytuł mistrzowski zdobyliśmy kilka lat temu, ale zdobywaliśmy te tytuły wielokrotnie. Mamy potencjał, by wygrywać, i jest mi bardzo żal, że pogubiliśmy się po drodze.
Czy jestem zaskoczony sukcesami Hondy? Nie jestem zaskoczony postawą Marqueza, ponieważ jeśli myślisz o Hondzie, myślisz o Marquezie. To w tym momencie prawdziwy atleta, szczególnie w tym roku, doskonale wpasował się w cały pakiet Hondy. Jest w szczytowej formie, jest prawdziwie sensacyjnym kierowcą i kiedy potrafi nad sobą zapanować, jest niesamowicie silny. Jest więc ekstremalnie trudnym przeciwnikiem. Nasi zawodnicy mają jednak potencjał, by go pokonać - dokonywali tego w przeszłości, dokonają w przyszłości.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze