Kierowcy boją się zwyżek cen i tankują rekordowe ilości paliwa? W Sandomierzu zatrzymano 40-latka z 2000 litrami ropy
Kolejne sankcje na Rosję skutkują falami kolejek na stacjach paliw. Orlen zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą, ale kierowcy i tak wykupują paliwo na zapas. Doniesienia o skrajnych przypadkach pojawią się co raz częściej. Jeden ujawnili w miniony weekend policjanci w Sandomierzu.
Funkcjonariusze drogówki zatrzymali do kontroli samochód marki Iveco. Jak się okazało, w busie kierowanym przez 40-latka z powiatu opatowskiego znajdowały się dwa zbiorniki z olejem napędowym. Łącznie kierowca przewoził 2000 litrów Diesla w pojemnikach, które nie są przeznaczone do przechowywania i transportowania tego typu płynów.
Kierowca tłumaczył się policjantom, że obawia się podwyżek cen i chciał zrobić zapasy, aby zabezpieczyć swoje gospodarstwo. Teraz będzie musiał odpowiedzieć przed sądem za naruszenie przepisów dotyczących przewozu substancji niebezpiecznych.
"Nie dajmy się panice! Mamy wystarczające zapasy" - przypominamy hasło Orlenu, które pojawiło się w odpowiedzi na informacje o kolejnych sankcjach skierowanych przeciwko Rosji.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek zwraca uwagę na fakt, że sytuacja przypomina tę z 2019 roku. Wówczas również doświadczyliśmy sporych zakłóceń związane z paliwem, co było efektem skażenia rosyjskiej ropy chlorkami organicznymi. Dostawy przez rurociąg Przyjaźń nie były wówczas realizowane przez 46 dni, co nie wpłynęło negatywnie na dostępność paliwa w Polsce.
Zgodnie z komunikatem podanym przez Polską Organizację Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) zapasy ropy i paliw wystarczą na zaspokojenie krajowego zapotrzebowania 98 dni. Jednocześnie dostawy ropy do Polski rurociągiem Przyjaźń nie zostały zatrzymane, również tankowce z surowcem i gotowymi paliwami cały czas płyną do naszego kraju. Skąd zatem ograniczenia w tankowaniu lub braki na stacjach benzynowych?
Winni za ten stan rzeczy są sami kierowcy, którzy ruszyli robić zapasy. Wzmożony popyt stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne, a biorąc pod uwagę skalę zjawiska, prowadzi do powyższych problemów. Firmy i przedsiębiorcy już widzą, że muszą zintensyfikować dostawy i sytuacja powinna się wkrótce unormować.
Warto też dodać, że po ostatnich zwyżkach i chwilowych wzrostach cen paliw powyżej 100 dol. za baryłkę, ceny wydają się normować. Oczywiście obecnie sytuacja jest nieporównywanie trudniejsza niż w 2019 roku, ale nie należy wpadać w panikę. Nawet w przypadku braku dostaw surowca ze Wschodu, nasz kraj jest zabezpieczony. To zapewnienie wprost od naszych trzech największych spółek sektora paliw, czyli PKN Orlen, Grupy Lotos i PERN.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeCzyżby nie było motocykli napędzanych silnikiem diesla?
OdpowiedzA niech tankują teraz. Przyjdzie sezon motocyklowy to ci "przezorni" nie będą wtedy tankować i na stacjach nie będziemy stać w kolejkach!
OdpowiedzRopę będziesz tankować 😂
OdpowiedzByłeś kiedyś na stacji paliw? Widziałeś, jak wyglądają dystrybutory, ośle?
Odpowiedz