KTM 1290 Super Adventure R vs Suzuki V-Strom 1000. M³ody Przystojniak vs Stary Wyjadacz
KTM 1290 Super Adventure R i Suzuki V-Strom 1000 to motocykle wyjątkowe, lecz pod zupełnie różnymi względami... Porównywanie tych dwóch jest zadaniem skrajnie trudnym, dlatego powierzyliśmy je dwóm nietuzinkowym chłopakom!
[Pierwsza opinia: Sławek Kamiński]
Turystyczne Enduro. Takie motocykle lubię najbardziej. To dla mnie wzorzec wszystkiego. Wygody, niezawodności, trwałości i uniwersalności.
Oba motocykle mają w nazwie magiczne słowo Adventure. To prestiż, nadzieja i obietnica dobrej zabawy.
KTM 1290 Super Adventure R i Suzuki V-Strom 1000. Malkontenci twierdzą, że nie da się ich porównać. Dużo ich dzieli, za mało łączy. Postanowiliśmy to sprawdzić podczas szybkiego wypadu do Karpacza. Tam i z powrotem. W dwa dni. W sumie 1300 kilometrów jazdy autostradami, szutrami i po mieście. Były też cudowne serpentyny.
Rzeczywiście różnice okazały się spore. Silnik V2, to coś co ich łączy. Piszę " ich " bo to twardziele, po championach. Kochający przygodę.
Młody Przystojniak i Stary Wyjadacz. Są różni i świadomi swoich zalet i wad. Nie muszą ze sobą rywalizować.
Miałem nie zanudzać danymi technicznymi, ale nie będę odsyłał do internetu. KTM 1290 Super Adventure R i Suzuki V-Strom 1000 w liczbach wyglądają tak:
KTM | SUZUKI | |
Pojemność ccm | 1290 | 1000 |
Moc KM | 160 | 101 |
Moment Nm | 140 | 101 |
Waga kg | 214 | 232 |
Młody Przystojniak jest pięknie zbudowany, zupełnie jak współcześni herosi. Szeroko na górze i wąska na dole.
Stary Wyjadacz ma lekką nadwagę i jest trochę niemodny, ale wciąż daje radę. Jest pewien swoich zalet.
Młody nie ma wad i on o tym wie. Siła, kondycja, wygląd i mnóstwo nowoczesnych gadżetów. Wszystko na najwyższym poziomie.
Reflektor - LED, wyświetlacz TFT, skuteczna i ładna szyba, wygodne siedzenie. Kontrola trackcji, ABS , a nawet asystent ruszania pod górę.
Silnik zrobił na mnie ogromne wrażenie. Mocny i elastyczny, wyjątkowy. Jego przodkowie tacy fajni nie byli.
160 koni to nie jest za dużo. Przy 160 km/h Przystojniak dalej chętnie łamie przepisy. Jego koła 18 i 21 cali łatwo można obuć w offroadowe gumy.
Ale przy dużych prędkościach, dla poprawienia trakcji chciało by się 21 cali zmniejszyć do 19.
Powtarzając za klasykiem... przy moich 178cm wzrostu wszystko leżało jak ulał.
Stary Wyjadacz ma wszystko to co Młody, ale jest jakiś... inny. Kiedy Maciek stanowczo zażądał zmiany, trudno było rozstać się z Młodym.
Na początku było trudno. Moc tylko 101 koni, szyba nie chroni, kierownica brzydka, kanapa niewygodna i te niemodne tatuaże.
Stary jednak bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Po paru kilometrach da się lubić, jest silny i wytrzymały. Czujesz, że nigdy nie zawiedzie.
Jego silnik choć ma tylko 101 koni jest wręcz wzorowo elastyczny. Stary jest naszpikowany nowościami, niczego mu nie brakuje.
Wyjadacz ma jedną wadę, dużo pali. Ale tylko jak zaczyna łamać przepisy. Przystojniak pali niewiele.
KTM 1290 Super Adventure R i Suzuki V-Strom 1000 nie są rywalami. Różnią się, ale są świadomi swoich zalet i wad.
Młodość czy Doświadczenie ? Wybierz sam ***
*** cena czyni cuda
[Druga opinia: Maciej „Grafoman” Murański]
Niczym rycerz na białym koniu... Nieeee, czekaj - na białym ogierze... Biało-pomarańczowym! Zeznał mój współtowarzysz, gdy po tysiącu przejechanych kilometrów zamieniliśmy się motocyklami...
Czy oznacza to, że w oczach przyjaciela dosiadając Suzuki prezentowałem się mniej
szykownie? Raczej nie, zwłaszcza, że z czystym sumieniem mogę się zrewanżować komplementem: onże red. Kamiński na V-Stroma wsiadł jak na swój własny. Odkręcił, i w kierunku zachodzącego słońca odjechał na tyle skutecznie, że dopiero po chwili, jakiejś bardzo długiej, udało mi się go dojść. I to mimo przytłaczającej przewagi mocy po stronie
KTMa.
Od razu też doszedłem dlaczego Sławek tak gonił, pędził, gnał gdy sam dosiadał 1290 Super Adventure R... Ten „motór” jedzie. Chętnie i z przyjemnością. Na szóstym biegu rozpędza się więcej niż zacnie. Można czuć się jedynie z lekka nieswojo oglądając bardzo wysokie cyfry na
wyświetlaczu prędkości. Suzuki pod tym względem było krzynę, mniej komfortowe.
Czytelnikom szanownym i wszystkim zainteresowanym należy się wyjaśnienie - na co dzień, jako entuzjasta wiodącej, amerykańskiej marki, jeżdżę „średnio półkowym” produktem fabryki z Milwakuee (i chwalę go sobie okrutnie wielce). Trasy, w tym autostrady zazwyczaj
pokonuję z prędkościami „statecznymi”.
Tym razem kolegów z różnych „Gangów Dzikich Wieprzy” braliśmy z boku niczym podmiot liryczny ze szlagieru naszego rokendrolowca parlamentarzysty Kukiza Pawła. Dla tych, co polecany hit znają, lub właśnie go wysłuchali: koniec naszej historii był zgoła inny, głównie dlatego, że nadludzkim wysiłkiem udało nam się NIE doprowadzić do sytuacji, gdy ratuje nas elektronika, którą obie sztuki są naszpikowane pod korek. Lecz może to być że ingerencji tejże nie udało nam się dostrzec.
Przy prędkościach wysoce autostradowych: szyba 1290 Super Adventure działa doskonale. Wentylacja działa i – eureka – po przymknięciu szybki i klapki przy szczęce robi się połowę ciszej. Na V-Stromie 35 stopni w słońcu, niezależnie od prędkości, wymuszało rozszczelnienie szybki i pootwieranie wszelkich otworów w kasku. Strasznie przepraszam inżynierów z Japonii – ciężko dojść do idealnego ustawienia szyby. Niemniej koledzy, w tym były właściciel poprzedniej wersji V-Stroma, zapewniają że takowe istnieje. Jestem skłonny im uwierzyć, lecz w tej kategorii prym wiodą Austriacy.
Więcej grzechów nie pamiętam – tj. w mojej opinii oba motocykle w drodze sprawują się więcej niźli ok. Z jedną, drobną, acz znaczącą uwagą. Jest wielce prawdopodobnie, każdy z nas na KTM-ie będzie skłonny pojechać dużo, dużo szybciej niż na Suzuki. Dosiadając V-Stroma 1000 goniłem dzielnie 1290 Supert Adventure - nawet bardzo dzielnie. Nie odstałem ni krzynę, lecz musiałem okupić się znaczącym zużyciem paliwa...
W mieście takiej różnicy nie ma. Jak powszechnie wiadomo parkingowe manewrowanie takim (takimi) motocyklami – nie daj Bóg na szutrze, pod górkę, z pasażerem - to nie jest fajna, łatwa i przyjemna sprawa. Remedium? Trzeba jechać przed siebie – wówczas wysoki środek ciężkości obu maszyn nie ma żadnego znaczenia (zechciejcie proszę wybaczyć truizm, spróbujcie a przyznacie mi rację). Również na winklach – oba motocykle składają się przecudnie.
I choć do 1290 Super Adventure musisz posiąść umiejętności baletnicy (na światłach dotykasz asfaltu czubkami paluszków, Suzuki jest tu nieco bardziej przyjazny) to miejski cruising jest fajny. Płyniesz nad dachami osobówek. Możesz, gdybyś był łobuziakiem – napluć na łysinę panu w Daewoo z otwartym szyberdachem (z mojego Harleya sięgnę jedynie lowelasa w 911). W praktyce oznacza to, że widzisz wszystko we wszystkich kierunkach, ba widzisz wszystko co potrzeba w lusterkach. Ok - pasażerka pyta co to jest za pojemnik na mocz przy kierownicy... W rzeczy samej zbiorniczek płynu nie jest najpiękniejszy, ale w sumie mało przeszkadza...
Reasumując: chyba lepiej jest nie wiedzieć jak używać austriackiego kłik i dałn sziftera, niż nie mieć pojęcia jak ustawić wysoką japońską szybę. Jeśli mi się obie rzeczy udały – to każdy jest w stanie to zrobić. Wielce jestem rad z obu maszyn. Zgadzam się z red. Kamińskim, że KTM to biały ogier. Propozycja by określić go mianem dzika upada (dziki bywają brzydkie raczej).
Stanęło na tym , że Suzuki V-Strom 1000 to od dziś „Bucefał”. Może i brzmi tak sobie, ale to przecież wierny rumak Aleksandra Wielkiego. Jestem przekonany, że Suzi zawiezie Cię choćby do Indii. I tam bynajmniej nie padnie...
Oba motocykle zupełni nie są z mojej bajki. Ani trochę. Dane mi było mocno wyjść ze swojej strefy komfortu. I jestem z tego rad. Do dziś banan nie schodzi mi z japy. Mam już na nie miejsce w garażu (w razie jakby co). Jeśli macie oddech finansowy – KTM 1290 Super Adventure R będzie Wasz, jeśli nie - brać Suzuki V-Stroma 1000. Nie ma bidy!
[zdjęcia: Marta Rybicka]
|
Komentarze 5
Poka¿ wszystkie komentarzeIrytujace sa teksty w stylu ''tylko 160 koni'' czy nawet ''tylko 100''. To nie sa scigacze tylko turystyki a 100-160 koni to bardzo duzo na normalne potrzeby normalnego motocyklisty (nie ...
Odpowiedznormalne potrzeby normalnego motocyklisty? RIDER, ty stoisz motocyklem w korku
OdpowiedzTe¿ mnie to lekko dziwi, szczególnie, ¿e autor pisze, ¿e na co dzieñ je¼dzi Harleyem.
OdpowiedzNie ten autor. Dwóch nas jest. To "redaktoru" Kamiñskiemu "wyjsz³o" spod pióra "tylko 160 koni". :) NIemniej obaj siê zgadzamy, ¿e mocy jest wiêcej ni¼li do¶æ
OdpowiedzCzy 1000 cm3 pojemno¶ci silnika V-Stroma wystarczy do turystyki?
OdpowiedzLata temu robi³em niczego sobie wypady na DL 650 A. Nigdy nie brakowa³o mi mocy (pod warunkiem, ze nie my¶lisz, ¿e siedzisz na supersporcie). Motocyklem przejecha³em kilkadziesi±t tysiêcy km i nigdy mnie nie zawiód³. Skoro 650-tka dawa³a radê, to tym bardziej tysi±czek da radê z powodzeniem.
OdpowiedzSzanowny Kolego, Oczywi¶cie ! By³em takowym w poprzednim roku w Chorwacji. Ja 120kg wieprza, moja lejdi 60kg calineczka. Dwa kufry boczne zapakowane po kokardê, centrala wype³niona po brzegi. Na centrali namiot, karimata, Tankbag wype³niony po sam± brodê. £±czne obci±¿enie motocykla przekracza³o dopuszczalne obci±¿enie ca³kowite o jakie¶ 80kg =D. Dawa³ radê, zdarza³o mi siê cisn±æ 160-180 po autostradzie z takim ekwipunkiem i mocy nie brakowa³o ! V - Max zrobi³em 200 - dalej siê ba³em, ¿e mi kufry pospadaj± ^_^. Polecam Suzuki V-Stroma z ca³ego serduszka. Ten motocykl skrad³ mi serce! nie zawiód³ mnie ani razu ! =D Mam nadziejê, ¿e moja kolejna maszyna bêdzie równie niezawodna !
Odpowiedz"Wieprzu" gratulacje wyrozumia³ej calineczki;)
OdpowiedzJe¿eli dobrze sprawdzi³em to ró¿nica w cenie miêdzy obydwoma maszynami wynosi ok. 20 tys. z³ na niekorzy¶æ KTM'a. W tym kontek¶cie ew.wybór chyba jest oczywisty. No chyba, ¿e kto¶ ma nadmiary ...
OdpowiedzA to dobre, pewnie rama naci±ga wodê jak g±ba.
OdpowiedzJak podajecie wagê to siê zdecydujecie - albo oba na sucho, albo oba na mokro. KTM po deszczu wa¿y z 10kg wiêcej ni¿ V-Strom.
Odpowiedz