tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Jeden z najlepszych startów Bagnai. Cud ratuje Marqueza. Analiza GP Hiszpanii 2022
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Jeden z najlepszych startów Bagnai. Cud ratuje Marqueza. Analiza GP Hiszpanii 2022

Autor: Mick Fia³kowski 2022.05.02, 15:37 Drukuj

Po trudnym początku sezonu ubiegłoroczny wicemistrz MotoGP definitywnie wraca do walki o tytuł. Pecco Bagnaia potwierdził to wygrywając w imponującym stylu w hiszpańskim Jerez de la Frontera.

"To nie była walka, bo nie zaatakowałem ani razu, ale to był bardzo intensywny wyścig" - te słowa drugiego na mecie Fabio Quartararo idealnie oddają to, co działo się w niedzielę na południu Hiszpanii, choć tak naprawdę pierwsza runda pojedynku tego duetu w Andaluzji miała miejsce już w sobotę. 

NAS Analytics TAG

Bagnaia, wciąż osłabiony po kontuzji barku sprzed tygodnia, w imponującym stylu sięgnął po pole position, dystansując obrońcę tytułu i przerywając jego serię czterech pole position w Jerez z rzędu.

"Robiłem wszystko, aby wyprzedzić go zaraz po starcie, najlepiej na pierwszym okrążeniu, bo wiedziałem, że później będzie już trudno biorąc pod uwagę przednią oponę i tak też się stało" - wyjaśniał w niedzielę Quartararo.

Francuz od startu do mety siedział liderowi na ogonie, ale ani razu nie był w stanie choćby spróbować wyjrzeć mu przez ramię. Choć wywierał presję do samego końca, Pecco ani razu nie popełnił błędu, nawet mimo osłabienia związanego z kontuzją z Portimao.

"Podczas rozgrzewki wyjechałem na tor bez środków przeciwbólowych i byłem obolały, ale na szczęście w Clinica Mobile zawsze mają coś dobrego i tym razem też mi pomogli - żartował po wszystkim Pecco. - Na ostatnich okrążeniach czułem ból w prawych zakrętach, ale większym problemem niż ból barku, był siedzący mi na ogonie Fabio".

Choć Jerez tradycyjnie nigdy nie było torem specjalnie odpowiadającym podsterownemu Ducati, to jednak w ostatnich latach sytuacja mocno się zmieniła. Rok temu zawodnicy Ducati nie byli jednak w stanie dotrzymać kroku Quartararo zanim ten stracił tempo z powodu problemów z przedramieniem. Tym razem było inaczej.

"Wróciłem do swojej najlepszej formy jeśli chodzi o jazdę - mówi Pecco. - Już w Portimao, mimo dużego bólu, bardzo dobrze czułem się na motocyklu i odrobiłem sporo podczas wyścigu. Myślę, że wróciliśmy do naszego potencjału jeśli chodzi o jazdę, albo nawet jesteśmy jeszcze lepsi, bo rok temu nie byłem tu w stanie pokonać Fabio".

Kluczem, jak zauważył także Francuz był kapitalny start Włocha z pole position. "To był jeden z moich najlepszych startów - przyznaje zawodnik Ducati. - Zawsze mam problemy z unoszeniem się przedniego koła po starcie, ale tym razem było inaczej".

To właśnie na pierwszych metrach rozstrzygnęły się losy wyścigu. Nie będąc w stanie wyprzedzić rywala na pierwszych okrążeniach, Quartararo doskonale wiedział, że nie będzie mógł już nic zrobić gdy jadąc za nim przed dłuższy czas doprowadzi do wzrostu ciśnienia w przedniej oponie. Tak też się stało.

Mimo wszystko to jednak Francuz prowadzi w klasyfikacji generalnej, podczas gdy Bagnaia po trudnym początku sezonu traci do niego aż 33 punkty. Nic dziwnego, że w trakcie weekendu za kulisami huczało od plotek, jakoby Quartararo przedłużył swój kontrakt z Yamahą. Obie strony w Jerez zaprzeczały, ale bardzo możliwe, że w najbliższych dniach "coś się wydarzy".

Aprilia traci koncesje

Pierwszą trójkę uzupełnił Aleix Espargaro, który sięgając po swoje trzecie podium w tym sezonie zafundował Aprilii nie lada rewolucję. Włoska marka traci w ten sposób koncesje, a więc przywileje dla mniej utytułowanych producentów. Producent z Noale był ostatnim, który z nich korzystał, po tym jak dwa lata temu stracił je KTM. 

Utrata koncesji oznacza koniec dodatkowych testów i rozwoju silników w trakcie sezonu. Nie powinno to odbić się na wynikach Aleixa w tym roku, ale w przyszłym sezonie Aprilia będzie miała nieco trudniej; niezależnie od tego, jacy zawodnicy dosiądą jej motocykli.

Espargaro miał w Jerez świetne tempo, co potwierdził trzecim miejscem w kwalifikacjach, ale po kolejnym przeciętnym starcie - spowodowanym powracającymi problemami ze sprzęgłem - na pewien czas utknął za Markiem Marquezem i Jackiem Millerem. W końcu wyprzedził ich obu w jednym zakręcie, choć nie było to planowane.

Podczas gdy Espargaro wyprzedził Millera, jadący przed nimi Marquez zaliczył uślizg przedniego koła i znów jakimś cudem uratował się łokciem przed wywrotką. Wyjechał jednak szeroko, a Aleix nie potrzebował drugiego zaproszenia, wyprzedzając także i jego, a następnie odskakują obu rywalom.

"Nie byłem w stanie wyprzedzić ich podczas hamowania, choć byli wolniejsi w środku zakrętu - mówił po wszystkim zawodnik Aprilii. - Gdy jednak to się udało, od tego momentu jechałem już w innym wyścigu i mogłem odskoczyć. Ten sezon jest jak sen. Mam nadzieję, że będzie trwał aż do ostatniej rundy w Walencji".

"Ścigam się w Jerez od dziecka, ale nigdy nie stanąłem tutaj na podium, w żadnej kategorii - kontynuował Hiszpan. - Teraz zrobiłem to w MotoGP. Nie miałem dzisiaj tempa Fabio, ale nie brakowało mi wiele".

Po świetnym początku sezonu Aleix traci do Quartararo tylko kilka punktów w klasyfikacji generalnej. Czyżby miał w tym roku szansę na walkę o tytuł? Wcale nie jest to wykluczone. Pytanie, czy jego jazdę doceni Aprilia. Tym bardziej, że problemy - szczególnie na nowych oponach - wciąż ma mocno przyćmiony przez Aleixa Maverick Vinales.

Aprilia chciałby, aby Espargaro pozostał w jej szeregach i on również liczy na nowy, dwuletni kontrakt, ale pierwsza oferta marki z Noale jego zdaniem nie była adekwatna - przede wszystkim finansowo - do jego wyników. Jeśli będzie jeździł tak dalej, Aleix może otrzymać propozycje także od innych.

Kolejny cud Marqueza

Na torze, na którym dwa lata temu niemal zakończyła się jego kariera, Marc Marquez dokonał w niedzielę kolejnego małego cudu, ratując się łokciem przed wywrotką w ostatnim zakręcie, ale czy to oznacza, że czy sześciokrotny mistrz MotoGP "wrócił" na dobre? 

"W lewych zakrętach od dłuższego czasu czuję się w porządku, ale fajnie by było, gdyby podobnie było w prawych" - zawodnik Repsol Hondy studził emocje.

"Ten wynik to maksimum, na jakie było nas dzisiaj stać. Przez cały weekend oszczędzałem energię, bo nadal nie jestem w pełnej formie, ale w wyścigu dałem z siebie wszystko. W pewnym momencie myślałem nawet, że podium będzie możliwe. Kluczem było wyprzedzenie Millera i powstrzymanie Aleixa, bo był szybszy od nas, ale zaliczyłem ten uślizg i chyba tylko dzięki dopingowi kibiców byłem się w stanie uratować".

Solidny wyścig przejechał nie tylko Marquez, ale także Taka Nakagami, który po udanych treningach był mocno rozczarowany siódmym miejscem, choć na początku roku takie wyniki brałby pewnie w ciemno. "Dzisiaj liczyłem przynajmniej na pierwszą piątkę" - powiedział Japończyk. Mniej szczęścia miał wciąż zagubiony Pol Espargaro, który zupełnie nie potrafił znaleźć w niedzielę przyczepności.

Suzuki pechowo 

Trudny weekend mają za sobą zawodnicy Suzuki. Alex Rins popełnił tak naprawdę pierwszy błąd w tym sezonie, wyjeżdżając szeroko w szybkim, jedenastym zakręcie i tylko cudem ratując się przed wywrotką.

Do mety dojechał bez punktów, na 19. miejscu, ale wyjazd poza tor wcale nie był jego największym problemem. Problemy z przodem przez cały weekend miał także jego zespołowy kolega, Joan Mir, który na mecie był szósty, trzynaście sekund za zwycięzcą. Po świetnym początku sezonu ten weekend zdecydowanie nie poszedł po myśli podopiecznych Livio Suppo.

"Straciliśmy dzisiaj dużo punktów, ale przed nami jeszcze dużo wyścigów" - powiedział po weekendzie Rins, znów imponując swoją nową, tegoroczną dojrzałością.

Nie najlepiej poradzili sobie w Jerez także podopieczni KTM-a. Brad Binder był mocno rozczarowany wibracjami tyłu podczas hamowania, które pozwoliły mu na zaledwie dziesiąte miejsce. Z kolei Miguel Oliveira po słabych kwalifikacjach ruszał z dopiero 21. pola. "W takiej sytuacji dwunaste miejsce na mecie to wszystko, co mogliśmy zrobić, choć ciekawe jak potoczyłby się ten wyścig, gdybym startował z wyższej pozycji" - powiedział Portugalczyk.

Podczas gdy katastrofalny weekend zaliczyli w Jerez podopieczni ekipy Pramac Racing, solidne ósme miejsce dowiózł do mety dwukrotny zwycięzca z tego sezonu, Enea Bastianini, odbijając sobie nieco za wywrotkę z Portimao i wyprzedzając równie solidnego, Marco Bezzechiego. Bestia jest dzięki temu trzeci w tabeli, zrównany punktami z Rinsem.

To także pokazuje, że problemy Ducati w Jerez to już tylko historia. A jak będzie za dwa tygodnie w Le Mans?

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê