Jaume Masia i Can Öncü triumfuj± w klasie Supersport w Mo¶cie. Stefano Manzi nie mia³ szans na podium
W weekend 16-18 maja czeski Most gościł kolejną rundę Mistrzostw Świata Superbike. Triumfatorami wyścigów klasy Supersport byli Jaume Masia i Can Öncü. Po udanej włoskiej rundzie Stefano Manzi musiał mierzyć się z wieloma wyzwaniami. Co działo się w ten weekend w Moście w wyścigach klasy Supersport? Tego dowiecie się z podsumowania.
W kwalifikacjach do sobotniego wyścigu pole position zdobył Jaume Masia przed Canem Öncü, a pierwszy rząd pól startowych uzupełnił Lucas Mahias. Stefano Manzi zakwalifikował się na 4. miejscu, a obok niego stanęli Valentin Debise i Philip Oettl. Trzecia linia też miała mocny skład, a pojawili się w niej Marcel Schroetter, Bo Bendsneyder i Tom Booth-Amos.
W pierwszym wyścigu walka o zwycięstwo trwała do samego końca. Stefano Manzi zaliczył świetny start, ale nie był w stanie uciec konkurentom. Gonili go Öncü, Masia, Mahias i Debise. Ten ostatni wypadł z toru na 6. okrążeniu. Z kolei na 8. okrążeniu upadek zaliczył Stefano Manzi. W walce o zwycięstwo pozostali Öncü, Mahias i Masia. Ten ostatni wyprzedził Öncü na 20. okrążeniu i przekroczył linię mety jako zwycięzca wyścigu. Bo Bendsneyder dojechał do mety na 8. miejscu, a Tom Booth-Amos wypadł z toru na 5. okrążeniu.
W niedzielnym wyścigu ostra walka, pełna brawurowych manewrów trwała od pierwszych metrów do samego końca. Kiedy sytuacja się uspokoiła, Jaume Masia był na prowadzeniu i zaczynał budować niewielką przewagę. Jednak jego marzenia o kolejnej wygranej zakończyły się na 12. okrążeniu, w zakręcie numer 10. To właśnie tam wypadł z toru i zakończył wyścig. Dzięki temu Can Öncü wysunął się na prowadzenie i miał umiarkowanie bezpieczną przewagę nad Mahiasem, który próbował go gonić, ale bez skutku.
Stefano Manzi nie cieszył się długo myślą o tym, że zdobędzie w ten weekend podium. W końcówce wyścigu jego opony były w kiepskim stanie i zawodnik zaczął jechać coraz wolniej. Najpierw wyprzedził go Schroetter, a potem to samo zrobił Debise. Jednak słabe wyniki Bendsneydera sprawiły, że Manzi nie poniósł zbyt dużych strat.
Po rundzie w Moście Stefano Manzi ma 185 pkt. i sporą przewagę nad Bendsneyderem, który traci do niego aż 40 pkt. Pierwszą trójkę nadal zamyka Tom Booth-Amos, który będzie musiał mocno się nagimnastykować, żeby dogonić Manziego w punktach. Brytyjczyk z fabrycznej ekipy Triumpha traci do lidera aż 54 pkt. i tylko 9 pkt. traci do niego Can Öncü, który wygrał w niedzielnych zmaganiach, a w sobotę stanął na 2. miejscu.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze