Harley-Davidson cieszy się z pierwszego kwartału 2021 roku, ale nadchodzą ciemne chmury od strony Unii Europejskiej
Harley-Davidson przedstawił wyniki sprzedaży za pierwszy kwartał 2021 roku i wynika z nich, że Jochen Zeitz obrał dobry kurs ze swoim planem Hardwire. Niestety radość może nie potrwać długo.
Po zmianie na stanowisku prezesa marka Harley-Davidson mocno ruszyła z kopyta, choć pierwsze miesiące Jochena Zeitza jeszcze na to nie wskazywały. Pierwszy kwartał 2021 roku amerykański producent zamknął z wynikiem, który napawa optymizmem. Producent ogłosił wzrost sprzedaży o 9%, a przychody zwiększyły się o 12%. Przekładając to na konkretne liczby - od 1 stycznia do końca marca Harley sprzedał 44 200 motocykli - to o 4200 sztuk więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Jeżeli wgryziemy się w szczegóły, to okazuje się, że sukces został napędzony przez rynki Ameryki Północnej, na których sprzedano 32 800 motocykli i dało to wzrost sprzedaży o 30%. W Europie producent zanotował spadek o 36% i to może być dopiero początek kłopotów, ponieważ unijni urzędnicy podnieśli cła na amerykańskie motocykle z 31 do 56 procent. Nowa taryfa zacznie obowiązywać od 1 czerwca.
Wydawało się, że po odejściu Donalda Trumpa Unia Europejska obniży stawki celne, ale stało się dokładnie odwrotnie. Co ciekawe, europejscy producenci motocykli płacą w USA cło w wysokości 1,2% za motocykle z silnikami o pojemności do 800 cm3 i 2,4% za pozostałe motocykle. To jednak nie koniec ciekawostek, ponieważ wyższa taryfa celna zostanie nałożona nawet na Harleye importowane z Tajlandii, co dotychczas było ratunkiem dla producenta.
Nie wiadomo, jaki cel przyświeca unijnym urzędnikom, być może chcieliby oni zmusić markę Harley-Davidson do otwarcia montowni lub fabryki w Europie podobnie jak zrobił to Polaris, który ma fabrykę w Opolu i wyjeżdżają z niej między innymi motocykle Indian z rodziny Scout, ale być może dołączą do nich również duże motocykle tego producenta.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeTo jest dramat...
Odpowiedz