Harley-Davidson Softail Jarka ze sprê¿ark± Magna Charger. Ponad 200 km/h w parê chwil
Wszyscy lubimy motocykle, prawda? A ludzie lubiący motocykle czasami personifikują maszyny mówiąc o nich jak o żywych istotach. Dlatego też na swój użytek nazwałem tego Harleya tajemniczym typem. Dlaczego? Bo sam właściciel nie do końca zgłębił tajemnice, które maszyna ukrywa w swych wnętrznościach.
-Napaliłem się na niego jak dziecko na lizaka - mówi Jarek właściciel customowego Harleya.
- Trafiłem go na internetowej aukcji w Texasie, to był Softail z 1998 roku. Poprzedni właściciel przerobił go na choppera i wygląd tego motocykla wcale mi się tak do końca nie podobał. O tym, że musiałem go mieć zadecydował jeden istotny szczegół. Silnik tego Harleya doładowany jest pokaźnych rozmiarów mechanicznym kompresorem amerykańskiej firmy Magna Charger.
Wypada w tym miejscu dodać, że Jarek jest również entuzjastą amerykańskich samochodów i ujeżdża potężnego pikapa, a jeśli ktoś wie tylko nieco więcej niż trochę o amerykańskiej motoryzacji nie przejdzie obojętnie obok maszyny wyposażonej w taki kompresor jak w tym Harleyu. Montaż takiego kompresora bardzo mocno podnosi atrakcyjność motocykla, bo po pierwsze sprężarka Magna Charger niesamowicie wygląda, w czasie jazdy ekscytująco gwiżdże, no i co chyba w tym wszystkim najważniejsze, drastycznie podnosi moc silnika, sprawiając że jazda Harleyem, potrafi skutecznie podnieść poziom adrenaliny w organizmie.
Kiedy wylicytowany Harley trafił wreszcie w ręce Jarka, ten tylko dokonał najbardziej niezbędnych poprawek mechanicznych i przez pierwszy sezon jeździł motocyklem w niezmienionej postaci. Praktyka wykazała, że maszyna jest w dobrej kondycji i najwyraźniej od czasu zamontowania kompresora nie pokonała zbyt wielu kilometrów. Dlatego też nie możemy nic powiedzieć o tym, jakie modyfikacje poza zainstalowanie sprężarki zastosowano. Fakt jest taki, że ten Harley przyspiesza jak dziki i bez najmniejszych ceregieli przekracza prędkość 200 km/h, co dla seryjnej sztuki z silnikiem Evo jest nieosiągalne. Skoro silnik nie wymagał żadnej ingerencji Jarek rozmontował Harleya na części pierwsze by "umeblować go" po swojemu. Priorytetem było wstawienie szerszego tylnego koła i skrócenie przedniego widelca, tak by maszyna osiadła niżej a jej sylwetka stała się bardziej zwarta i przysadzista. Nowe tylne koło Jarek wykonał sam, wykorzystując do tego felgę samochodową, którą połączył z dorobioną piastą za pośrednictwem wyciętej z aluminiowej surówki tarczy. Felga ma średnicę osiemnastu cali, szerokość dziesięciu cali i spoczęła na niej opona o szerokości 240 mm. Dla kontrastu z przodu mamy jak najbardziej klasyczne wąskie szprychowe koło o średnicy 21 cali. Różni się ono od seryjnego koła stosowanego w Harleyach tylko tym, że ma ozdobne "kręcone" szprychy. W przednim zawieszeniu wykorzystano lagi, które już były zamontowane w tym motocyklu. Jarek tylko nieco je skrócił i wstawił w nowe szersze, aluminiowe półki własnej roboty. Spod jego ręki wyszła również fikuśna przednia lampa.
Montaż szerokiego koła wymagał modyfikacji oryginalnej ramy oraz wahacza. Operacji tej podjął się "Rusek" z Inowrocławia. Jego dziełem jest również idealnie komponujący się z kołem tylny błotnik i kanapa, a także dragstylowa kierownica. W przednim zawieszeniu pojawił się również amortyzator skrętu. Wracając do jednostki napędowej wiadomo, że motocykl posiada suche sprzęgło, a napęd z wału korbowego silnika na sprzęgło przenosi przekładnia pasowa. Poprzedni właściciel wymienił również skrzynię biegów na sześciobiegową przystosowaną do wyższej mocy. O głowicach silnika wiadomo tyle, że pochodzą z firmy Edelbrock.
Na pytanie jak jeździ się tak podrasowanym Harleyem, Jarek powiedział tylko, że wciąż czuje do niego respekt. Widząc ten motocykl w akcji mogę powiedzieć, że respekt z pewnością się tej maszynie należy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze