Ekoaktywi¶ci, którzy przyklej± siê do dróg, trafi± za kratki. Ale uwaga! Nie w Polsce
We Włoszech polityczna atmosfera robi się gorąca nie tylko z powodu słońca, ale i nowego prawa, które może nieźle namieszać na europejskiej mapie obywatelskich wolności. Mowa o świeżo przyjętym przez parlament tzw. Dekrecie Bezpieczeństwa.
Ten dokument wprowadza aż 14 nowych przestępstw, uderzających między innymi w aktywistów klimatycznych, którzy do tej pory ochoczo przyklejali się do asfaltu w ramach protestów. Od teraz za takie działania nie będzie już tylko mandatów. Zamiast tego grozi do dwóch lat odsiadki. Tak, dobrze przeczytaliście. Blokujesz drogę, trafiasz do więzienia.
Jeszcze do niedawna protesty polegające na zatrzymywaniu ruchu kończyły się co najwyżej solidną karą finansową. Teraz sytuacja wygląda inaczej. Indywidualny buntownik może usłyszeć wyrok miesiąca pozbawienia wolności albo zapłacić 300 euro. Jeśli jednak akcja ma charakter zorganizowany i w grę wchodzi blokada z udziałem większej grupy, sąd może nie mieć litości. Dwa lata za kratkami to realna perspektywa.
Taki ruch ze strony rządu Giorgii Meloni nie mógł przejść bez echa. Organizacje takie jak Human Rights Watch, Antigone czy ONZ grzmią, że Włosi poszli o krok za daleko. Padają ostre hasła o najcięższym od dekad ataku na prawo do protestu. Co więcej, wielu komentatorów nie ukrywa, że może to być jedynie początek szerszego trendu w Europie. Ale jeśli sądzi, że demokracja oznacza nieograniczoną wolność obywatelskiego nieposłuszeństwa, włoski rząd właśnie pokazał, że niekoniecznie. Właściwie to nie ma chyba nikogo, poza odklejonymi — o pardon! — przyklejonymi od dróg aktywistami, kto popierałby taką formę protestu.
Warto podkreślić, że Meloni i jej ministrowie wyraźnie akcentują, że celem nie jest zakaz protestowania, lecz zaprowadzenie porządku. Ich zdaniem nie można tolerować sytuacji, w której przez ideologiczne akcje miasta są sparaliżowane, a karetki nie mogą przejechać. Co ciekawe, nowe prawo daje też służbom porządkowym spore przywileje. Funkcjonariusze będą mogli używać broni nawet po służbie bez specjalnych zezwoleń i nie będą automatycznie zawieszani w trakcie postępowań o nadużycia.
W Polsce takie przepisy to jeszcze odległa perspektywa, ale sygnały są niepokojące. Po blokadach, na przykład trasy S8, które zorganizowało Ostatnie Pokolenie, również u nas zaczęły się pojawiać głosy, że może warto przykręcić śrubę. Włoski scenariusz pokazuje, że nawet w kraju demokratycznym można szybko przejść od mandatu do więzienia.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze