tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Ducati w MotoGP 2020: co posz³o nie tak? Rewolucja ratunkiem dla zespo³u wy¶cigowego Ducati?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Ducati w MotoGP 2020: co posz³o nie tak? Rewolucja ratunkiem dla zespo³u wy¶cigowego Ducati?

Autor: Mick Fia³kowski 2021.02.08, 20:00 Drukuj

Po latach "ewolucji" w tym sezonie fabryczny zespół Ducati czeka w MotoGP prawdziwa "rewolucja". Przynajmniej jeśli chodzi o skład. Czy to jednak wystarczy, aby legendarny, włoski team wreszcie sięgnął po mistrzostwo w klasyfikacji zawodników?

Wydawać by się mogło, że w ostatnich latach Ducati miało wszystko, aby wreszcie wydrzeć tytuł MotoGP z rąk Marca Marqueza. Szczególnie w poprzednim sezonie, kiedy wyeliminowany z rywalizacji Hiszpan mógł jedynie przyglądać się wyścigom z boku, zostawiając losy mistrzostwa w rękach rywali.

NAS Analytics TAG

W tej walce na pole position wydawał się być doświadczony Andrea Dovizioso, który trzy wcześniejsze sezony kończył jako wicemistrz, ustępując tylko właśnie Marquezowi. Po drodze doświadczony Włoch wygrał wewnętrzną wojnę w garażu Ducati. Po odejściu Jorge Lorenzo do Hondy i dołączeniu do "czerwonych" Danilo Petrucciego, w ostatnich dwóch sezonach Desmo Dovi był w zespole absolutnym numerem jeden. Także nerwowe, kapryśne i podsterowne w przeszłości Desmosedici po kilku latach wyraźnych postępów wydawało się wreszcie motocyklem, o którym prawie już można było powiedzieć, że jest najlepszą maszyną w stawce.

Co więc poszło tak ekstremalnie nie tak, że na koniec roku Dovizioso nie tylko nie sięgnął po tytuł, ale całkowicie wypadł z podium klasyfikacji generalnej? Do tego postanowił spalić za sobą wszystkie mosty i zrezygnował nawet nie tyle z dalszych startów na Ducati, co w ogóle z jakichkolwiek rozmów o dalszej współpracy.

Co poszło nie tak?

Zaczęło się od… opon. Ubiegłoroczna zmiana konstrukcji tylnych Michelinów dość mocno utrudniła życie wszystkim zawodnikom korzystającym z widlastych silników, w tym przede wszystkim Ducati i Hondy. Dovi, ze swoim agresywnym stylem jazdy, całkowicie nie mógł dogadać się z Desmosedici. Wygrał tylko jeden wyścig, w Austrii, gdy Michelin na jednym jedynym torze wróciło do tylnych opon z sezonu 2019. Na tym jednak nie koniec.

Także relacje wewnątrz garażu osiągnęły punkt wrzenia i to jeszcze na długo przed startem sezonu 2020. Mimo lepszych wyników Dovizioso czuł się wyraźnie niedoceniany - nie tylko finansowo - u boku faworyzowanego Jorge Lorenzo. Odejście Hiszpana po sezonie 2018 wcale nie poprawiło sytuacji.

Choć od tego momentu był wyraźnym numerem jeden, Andrea wcale nie czuł, że ma wpływ na kierunek rozwoju modelu Desmosedici. Nie on pierwszy. Dokładnie takie same zarzuty miał względem Ducati Valentino Rossi, choć wtedy projektem kierowali zupełnie inni inżynierowie.

Gdy po powrocie Rossiego do Yamahy zapytałem o to pewnego dnia jego wieloletniego szefa mechaników, Jeremy’ego Burgessa, ten nie zostawił na Ducati suchej nitki, a wywiad opublikowany gdzieś w polskim internecie cytowały największe włoskie media, z Gazzettą na czele. Wybuchła mała afera.

Podobnie było rok temu. Sytuacja stała się tak napięta, że przez cały sezon 2020 Dovizioso i charyzmatyczny szef zespołu, Gigi Dall’Igna, praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. W efekcie do negocjacji nowego kontraktu nawet nie doszło, a Dovizioso już na początku roku, podczas rundy w Austrii - tej, którą na ironię wygrał, poinformował zarówno Ducati, jak i media, że nie zostanie we włoskiej ekipie na kolejny sezon.

Po drugiej stronie garażu wcale nie było lepiej. Choć Danilo Petrucci w sezonie 2019 wygrał domowy wyścig na torze Mugello, to jednak później dość mocno rozczarowywał i już na początku ubiegłego roku wiedział, że Ducati nie zaproponuje mu nowego kontraktu. Sympatyczny Włoch w nieco nietypowym dla siebie stylu także nie przebierał w słowach i dość wylewnie opowiadał mediom o problemach wewnątrz ekipy, czy sposobie traktowania go przez jej kierownictwo. Kiedy postanowił jeździć na własny rachunek i w Aragonii wyholował się za Dovim do drugiej części kwalifikacji, w efekcie eliminując Doviego po Q1, ten był wściekły. Andrea najpierw cisnął w Petruxa rękawicą w garażu, a następnie ostro skrytykował go w mediach. Takiego Dovizioso widzieliśmy po raz pierwszy. Efekt był więc taki, że Ducati miało wszystko, aby walczyć o tytuł - motocykl, zawodników i określoną hierarchię w garażu - a mimo wszystko Włosi całkowicie to skopali. 

Czy to faktycznie rewolucja?

O ile w ostatnich latach podczas przedsezonowych prezentacji regularnie słyszeliśmy z ust kierownictwa Ducati, że "to będzie ewolucja, a nie rewolucja", o tyle teraz w Bolonii potrzebne jest prawdziwe trzęsienie ziemi i takie faktycznie nastąpiło. Pytanie, czy wystarczy? Najpierw jednak zastanówmy się, czy rzeczywiście rewolucja to dobre słowo, bo od strony technicznej jest ona akurat niemożliwa. Z uwagi na sytuację epidemiologiczną, organizatorzy MotoGP wprowadzili przecież zakaz rozwoju silników. Teoretycznie więc maszyny na sezon 2021 będą różnić się od tych sprzed roku tylko nieznacznie - chyba, że Gigi znów wymyśli jakiś aerodynamiczny gadżet i zaskoczy konkurencję.

 Rewolucją na pewno jest za to wymiana całego fabrycznego składu i obu zawodników jednocześnie. Od czasu debiutu Ducati w MotoGP w 2003 roku z taką sytuacją nie mieliśmy wcześniej do czynienia. Włosi zawsze wymieniali tylko jednego zawodnika, co dawało im pewnego rodzaju stabilność. Teraz wymieniają obu, ale wcale nie robią tego w ciemno, bowiem obu doskonale znają. Doviego i Petruxa zastąpią Jack Miller i Pecco Bagnaia, którzy w poprzednim sezonie ścigali się w satelickim zespole Pramaca, mając jednak umowy bezpośrednio z Ducati.

Miller związany jest z włoską marką od trzech sezonów. W tym czasie dziewięć razy stawał na podium i choć nie wygrał ani jednego wyścigu, rok temu - gdyby nie punkty stracone po niezawinionych awariach w Misano i Le Mans, walczyłby o tytuł do samego końca. Bagnaia to młody mistrz Moto2, który w MotoGP ściga się na Desmosedici od dwóch lat. Rok temu stanął nawet  w Misano na podium, którego wcześniej pozbawiła go awaria w Jerez. Gdyby nie kontuzja kolana z Brna, z pewnością biłby się o podia regularnie.

Mimo wszystko wobec obu zawodników nie brakuje znaków zapytania. Czy Pecco nie jest za młody i czy jest gotowy na presję związaną z jazdą w fabrycznym zespole? Czy Miller jest już wystarczająco dojrzały, aby stanąć do otwartej walki o tytuł? "Czy ja wyglądam na kogoś, kto potrafi prowadzić grupę ludzi?" - Jack żartował, pytany w trakcie poprzedniego sezonu, czy czuje się na siłach by zostać liderem fabrycznego teamu? To zweryfikuje czas, ale ja akurat jestem o to spokojny.

Martwi mnie coś innego. Relacje Millera z kontrowersyjnym Dall’Igną już są napięte. Chociażby dlatego, że dwa lata temu ten drugi był gotowy zwolnić Australijczyka z kontraktu, aby zrobić w Pramacu miejsce dla próbującego wrócić do Ducati Lorenzo. Plany te pokrzyżował jednak w ostatniej prezes Ducati, Claudio Domenicalli. Jak się domyślacie, od tego czasu Lorenzo i Miller nie wymieniają się kartkami świątecznymi/

Nie jest to jednak wyłącznie kwestia charakteru i stylu Dall’Igny. Podobne problemy miał z Ducati Casey Stoner, gdy opuścił trzy wyścigi w sezonie 2009 z przyczyn zdrowotnych. Zamiast pomóc Australijczykowi, kierownictwo skupiło się na poszukiwaniach jego następcy, jednocześnie informując go, aby nie liczył na wynagrodzenie za opuszczone rundy.

Australijski luz lekiem na włoskie ambicje?

Tym sposobem dochodzimy do sedna problemów Ducati, które nie tkwią wcale w stronie technicznej. Wręcz przeciwnie. Włoska marka jest pod tym względem o dwa kroki przed rywalami. Szczególnie jeśli chodzi o aerodynamikę. Najpierw skrzydła, później spojler pod wahaczem, aż wreszcie system blokujący zawieszenie podczas startu. Włosi od strony technicznej wyznaczają trendy. Zresztą w poprzednim sezonie wywalczyli przecież tytuł w klasyfikacji producentów.

 To, z czym kompletnie sobie nie radzą, to czynnik ludzki i tzw. "kultura wytykania palcem". Mercedes w Formule 1 zainwestował ogromne środki i czas, aby wyeliminować ten aspekt i nigdy nie pytać; "kto jest winien", tylko "dlaczego się nie udało". W Ducati jest dokładnie odwrotnie i nie jest to kwestia tylko zespołu, ale patrząc na zachowanie Dovizioso, także zawodników. Wszystko jest fajnie tak długo, jak jest wynik. To tym bardziej zaskakujące, bo zespół prowadzą legendarni managerowie, którzy przez lata z sukcesami kierowali włoskim teamem w World Superbike, Paolo Ciabatti i Davide Tardozzi, teoretycznie pozwalając Dall’Igni skupiać się na stronie technicznej. Oczywiście kwestie techniczne nie są bez znaczenia. Desmosedici nie dogadywało się rok temu z tylną oponą Michelin, a wygrana Andrei w Austrlii jest tego najlepszym potwierdzeniem, ale mam nieodparte wrażenie, że to sprawa drugorzędna.

Włosi muszą najpierw poradzić sobie ze swoją gorącą głową i ambicjami. Czy w tym sezonie pomoże im w tym wyluzowany Australijczyk? Mam nadzieję, że tak, a historia, którą zaczął przed laty pisać Casey Stoner, zatoczy w tym roku koło. Co jednak przygotowali dla nas Dall’Igna i spółka? Dowiemy się już jutro, podczas oficjalnej prezentacji Ducati, która startuje o 16:00. Relacja oczywiście na portalu Scigacz.pl. 

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê