Czy Toprak Razgatlioglu i Pedro Acosta dołączą do zespołu MotoGP Honda?
Czy to naprawdę możliwe, że w przyszłym roku zobaczymy w MotoGP w barwach Hondy dwa z najgorętszych - obok Marca Marqueza - nazwisk w świecie wyścigów motocyklowych, czyli… Pedro Acostę i Topraka Razgatlioglu? Możliwe (i sam chętnie bym do tego dopłacił!), choć jest kilka znaków zapytania. Oto one i możliwe scenariusze.
Gwiazda i przyszłość marki KTM, Pedro Acosta, ma co prawda z Austriakami podpisany kontrakt, ważny także na sezon 2026, ale przyszłość całego projektu stoi przecież pod ogromnym znakiem zapytania.
Reklama
Nic więc dziwnego, że manager Hiszpana, Albert Valera, który pracował i pracuje z takimi asami, jak Jorge Lorenzo, Jorge Martin, bracia Espargaro czy młody Alvaro Carpe, już od dłuższego czasu robi rundki po padoku.
Usługami Acosty zainteresowani są absolutnie wszyscy, ale nie wszyscy albo go potrzebują, albo ich na niego stać. Ducati ma przecież w swoich szeregach Marquezów i Pecco Bagnaię, a prywatna ekipa Valentino Rossiego nie ma budżetu, aby skusić zawodnika tego kalibru, tym bardziej związanego z konkurencyjnym producentem energetyków.
Yamaha skupia się na poprawie swojego motocykla, ale do niej jeszcze wrócimy, bo zdecydowanie bardziej agresywnie na rynku transferowym rozpycha się obecnie dysponująca zasobniejszym portfelem Honda.
Za kulisami mówi się, że HRC mocno kusi Acostę i trzeba przyznać, że miałoby to sens (nawet jeśli miałoby nastąpić dopiero w 2027 roku). Szczególnie jeśli KTM faktycznie wypadnie ze stawki po sezonie 2026.
Pedro pójdzie w ślady Marqueza?
Pedro wielokrotnie podkreśla jednak, że jest jednym z niewielu gości w padoku, którym nie zależy na pieniądzach, a na wyniku. Szczerze mówiąc oczami wyobraźni jestem w stanie zobaczyć Acostę robiącego to samo, co rok temu zrobił Marc Marquez.
Przypomnijmy; sześciokrotny mistrz MotoGP zerwał fabryczny kontrakt z HRC tylko po to, aby niemal za darmo przesiąść się na prywatne Ducati teamu Gresini Racing. Był bowiem na tyle pewny siebie, że wiedział, że jest w stanie pokazać się z na tyle dobrej strony, że Ducati będzie musiało ściągnąć go w szeregi swojego fabrycznego teamu. Tak też się stało.
Zastanówmy się teraz; czy Acosta nie jest na tyle zdolny i szalony, aby wierzyć, że jest w stanie zrobić to samo? Moim zdaniem jest i jest też w stanie wcielić ten plan w życie.
Valentino Rossi także byłby zachwycony mogąc dać szansę komuś, kto mógłby dzięki temu powalczyć, a może nawet utrzeć nosa jednemu z jego najbardziej znienawidzonych rywali.
Tym bardziej że ostatnimi czasy zawodzi Pecco Bagnaia. Jeśli to się nie zmieni, Włoch mógłby po 2026 zwyczajnie zamienić się z Acostą miejscami i na sezon 2027 wylądować w zespole swojego mentora, który przecież otworzył mu drzwi do świata MotoGP. Dokładnie to samo stało się w tym sezonie z Franco Morbidellim, który jest tym, który na 2026 musiałby zapewne zrobić miejsce dla Pedro.
Jeśli jednak Acosta jest w stanie brać taki scenariusz pod uwagę, równie dobrze jest w stanie uwierzyć, że dzięki jego przywództwu Honda będzie w stanie rozwinąć na 2027 skrojony dla niego na miarę motocykl. W końcu Honda to Honda.
Jeśli austriacki okręt faktycznie nabiera wody, mimo swojej regularnie podkreślanej lojalności, Pedro będzie musiał wyskoczyć za burtę wcześniej niż później. Szczerze mówiąc sam nie wiem, jaką decyzję podjąłbym na jego miejscu. A Wy?
Toprak szuka nowego wyzwania
Honda jest w dość komfortowej sytuacji, bo jeśli Acosta odrzuci jej zaloty, Japończycy będą mogli całą swoją uwagę skupić na innym nazwisku z najwyższej wyścigowej półki.
Bardzo ciasno i nerwowo zrobiło się bowiem podobno w garażu BMW, które zrobiło ostatnio nie lada wietrzenie na szczycie swojego działu sportów motocyklowych. To rzekomo bardzo nie spodobało się Turkowi, który otwarcie mówi o chęci spróbowania czegoś nowego.
Jakie ma opcje? Po pierwsze jest cień szansy, że jeśli faktycznie KTM wycofa się z MotoGP, projekt Austriaków przejmą właśnie Bawarczycy, a to dawałoby Toprakowi szansę wymarzonego awansu do królewskiej kategorii razem z ludźmi, których zna.
Na miejscu Turka nie wiem jednak, czy chciałbym debiutować w nowych mistrzostwach razem z producentem, który nie ma w nich żadnego doświadczenia. Tutaj jednak pojawia się Honda.
Japończycy kuszą podobno Topraka bardzo ciekawym rozwiązaniem, czyli sezonem 2026 spędzonym w World Superbike na ich Firebladzie, połączonym z praktycznie nieograniczoną liczbą testów motocykla MotoGP i wkładem w jego rozwój na rok 2027.
Warto dodać, że wówczas zmienią się nie tylko przepisy techniczne, ale także dostawca ogumienia. Trzeba pamiętać, że Razgatlioglu testował już Yamahę M1 razem z fabrycznym zespołem, w Jerez, ale nie zrobił wówczas zbyt dużego wrażenia, a największym problemem były dla niego podobno opony Michelin.
Sezon 2026 spędzony na "przeczekaniu" w WorldSBK, do tego z szansą walki o tytuł, jeśli HRC zrobi kolejne postępy, wydaje się ciekawą opcją, szczególnie w połączeniu z testami motocykla MotoGP.
Na tym jednak nie kończą się opcje Turka, którego mimo wszystko wciąż kusi podobno Yamaha. Oczywiście nie ma mowy o przejściu do związanej z Monsterem, głównej ekipy, ale trzeba pamiętać, że teraz Yamaha dysponuje także zespołem Pramac, który ma praktycznie fabryczny status (a nic innego nie interesuje Topraka).
Yamaha ma jednak Quartararo, któremu płaci 12 milionów euro rocznie i któremu z pewnością nie chce podpaść, dlatego nie wiem, czy ściąganie drugiego zawodnika takiego kalibru nie będzie dla Japończyków zbyt ryzykownym zabiegiem.
Miejsce się znajdzie…
Honda nie ma takich dylematów. Kontrakt Luki Mariniego kończy się razem z końcem tego sezonu, a Joan Mir nie tylko nie błyszczy, ale też do niedawna wydawał się wręcz jeździć na RC213V niemal za karę.
Obu pod względem wyników bije na głowę Johann Zarco, ale Francuz nie ma problemu z pozostaniem w ekipie LCR. Honda ma więc miejsce zarówno dla Topraka, jak i dla Pedro. Ma także budżet, aby ściągnąć w swoje szeregi obu na raz.
Dla obu oznaczałoby to jednak bardzo trudną sytuację z cyklu "Dwa koguty w jednym kurniku". Czy ich ego jest w stanie dopuścić do takiego rozwoju wydarzeń?
Nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć Topraka w MotoGP na konkurencyjnym pakiecie, niezależnie od tego, czy będzie to Honda, Yamaha czy jeszcze coś innego (kto wie, może KTM?).
Bardzo chciałbym także, aby Acosta dostał szansę pokazania pełni swojego potencjału. Czy jednak Honda daje mu na to najlepsze perspektywy? Z jednej strony duet Marquez - Acosta w fabrycznej ekipie Ducati wydaje się spełnieniem marzeń każdego kibica spragnionego kolejnego epickiego pojedynku (bo już wiemy, że takiej walki nie zobaczymy raczej pomiędzy Markiem a Pecco).
Z drugiej strony dołączając do Hondy Pedro mógłby zmierzyć się z Toprakiem, a jednocześnie stać się absolutnym liderem zespołu z kieszeniami bez dna.
Ducati nie musi dzisiaj martwić się o zawodników, ale Włosi muszą patrzeć na swoją przyszłość bardziej długoterminowo niż w perspektywie roku czy dwóch, a to bardzo zmienia optykę (w końcu Marquez też ma już 30 lat na karku) i przemawia na korzyść Acosty.
Honda nie ma dzisiaj zawodnika tego kalibru, co Marc, Pedro czy Toprak i jest absolutnie zdesperowana, aby to zmienić. Ma także zaplecze, aby poprawić motocykl i widać to wyraźnie po pierwszych wyścigach tego sezonu.
Yamaha nie może z kolei przyglądać się wszystkiemu bezczynnie i liczyć, że Fabio nadal będzie wobec niej lojalny, więc z pewnością także będzie musiała zacząć robić podchody pod najgrubsze ryby w stawie MotoGP.
Jest jeszcze Aprilia, o której nie wspomniałem ani słowem, bo wydaje się najmniej sensownym i możliwych rozwiązaniem; nie ma budżetu, ma Jorge Martina, a jej motocykl pozostawia jeszcze trochę do życzenia.
Nie wiem, czy Acosta i Razgatlioglu faktycznie wylądują w Hondzie, jak sugeruje wstęp do tego felietonu, ale jestem absolutnie pewien, że te dwa nazwiska rozgrzeją do czerwoności transferową karuzelę i trzymają w rękach najmocniejsze karty.
Przed nami bardzo ciekawe tygodnie. Który scenariusz spełni się Waszym zdaniem?
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze