Bez Marqueza siê nie liczy! O warto¶ci tytu³u Mistrza ¦wiata 2020 [FELIETON]
Rok 2020 przede wszystkim nie jest łaskawy dla całego świata, nieco zwężając spojrzenie - mocno dotknął MotoGP, a jeszcze konkretniej największego pecha ma w tym wszystkim Marc Marquez, który zakończył sezon, zanim go na dobre rozpoczął. Nie brakuje przy tym opinii, że tytuł mistrzowski wywalczony pod jego nieobecność przez innego zawodnika będzie co najmniej mniej wartościowy, jeśli nie wręcz uzurpatorski.
Marc Marquez przez poprzedni sezon przeszedł jak nóż przez ciepłe masło, zdobywając tytuł mistrzowski z rekordową przewagą, a przy okazji praktycznie w pojedynkę mistrzostwo konstruktorów dla Hondy. Nic dziwnego, że oczekiwania wobec skróconego sezonu 2020 były bardzo duże. To, w jakiej formie jest w tym roku, Marc pokazał na kilku okrążeniach pierwszego wyścigu w Jerez, kiedy goniąc czołówkę mijał innych zawodników jak tyczki. Potem przyszedł pamiętny niefart na betonce… i złamana ręka, która jak się okazało, praktycznie wykluczyła go z tegorocznej rywalizacji.
Już od kolejnej rundy zaczęły się lawinowo pojawiać komentarze, że skoro Marca nie ma, tegoroczne zawody nie mają sensu, bo i tak wiadomo, kto jest najlepszy. Ten kto wygra, nie będzie mógł się cieszyć z "pełnowartościowego" tytułu, który można odebrać Marquezowi tylko w bezpośredniej walce. Zawiedzionym kibicom takie komentarze można wybaczyć, lecz niestety taką strasznie nieprofesjonalną, krzywdzącą i butną opinię wygłosił również szef ekipy Repsola Alberto Puig, co wzbudziło wściekłość reszty zawodników. Być może Puig zastosował odruchowy manewr obronny, przewidując jak mizerne będą wyniki Hondy bez MM93. "W tym roku nas nie będzie, ale nie myślcie sobie, że jesteście lepsi". Warto również pamiętać, że Puig jako zawodnik swoje jedyne w karierze zwycięstwo w klasie królewskiej odniósł po tym, jak Mick Doohan się przewrócił...
Twarde wyniki zamiast oczekiwań
Tyle faktów, od teraz będzie to tylko moja osobista opinia. Przede wszystkim, MotoGP jest profesjonalnym sportem opartym na wynikach, a nie wyobrażeniach. Zawody rozgrywane są w cyklu rocznym, a tytuły mistrzowskie przyznawane za sezon, a nie dziesięciolecie czy "najlepszy okres w karierze". MotoGP jest ponadto motocyklowym Olimpem, na który próbują wspiąć się tysiące najlepszych zawodników z całego świata, konkurencja jest więc naturalnie ogromna i nie wybaczająca błędów, nawet jeśli wcześniej kilka razy byłeś mistrzem świata.
I teraz pytanie, czy Marquez jest aktualnie najlepszym zawodnikiem na świecie? Pod względem potencjału to bardzo prawdopodobne, natomiast czysto sportowo w sezonie 2020 - nie jest. Z uszkodzoną ręką nie jest obecnie w stanie walczyć z innymi zawodnikami. Mistrzostwa pokazują, kto był najlepszy, najsilniejszy w danym sezonie, a nie kto mógłby być. Marc się połamał i w tym stanie nie jest konkurencyjny - kropka. Mistrzostwa są co roku, to konkurs wyników, a nie plebiscyt oczekiwań, a przede wszystkim nie jest to starcie magii czy religii, choć czasem można odnieść inne wrażenie.
Mistrzowie wszechczasów?
Równie dobrze można by powiedzieć, że również tytuły Marca Marqueza są tak naprawdę wątpliwe, bo w końcu nigdy nie rywalizował z Hailwoodem, Agostinim, Nieto, czy Rossim w jego najlepszych latach, nie jeździł motocyklami z tamtych epok. Być może jeśli kiedyś opanujemy podróże w czasie, będziemy mogli zorganizować Mistrzostwa Wszechczasów, której wyłonią tego Jedynego, wobec którego żaden malkontent nie będzie miał wątpliwości.
Żeby była jasność - Marc jest doskonałym kierowcą, jego umiejętności rzeczywiście mogą przewyższać innych. W sporcie liczą się natomiast również inne czynniki - chłodna głowa, analiza, proste błędy czy wreszcie zwykłe szczęście. Marquez pozostaje człowiekiem, któremu w tym roku czegoś z tych rzeczy zabrakło. W 2020 nie będzie najsilniejszy, a wyłoniony mistrz będzie prawdziwym Mistrzem Świata, który zapracował na to od początku sezonu i będzie miał pełne prawo do tytułu.
Powiew świeżości
Na koniec, nieco odbiegając od tematu, myślę że pauza Marqueza jest bardzo dobra dla widowiska. W dotychczasowych 5 wyścigach mieliśmy 4 różnych zwycięzców. Zaczynają błyszczeć zawodnicy z końca stawki. Miguel Oliveira, który w zeszłą niedzielę wygrał w Austrii, powiedział, że pod nieobecność Marca wszyscy zawodnicy się otworzyli i uwierzyli, że też mogą wygrywać. W przyszłym roku Marquezowi może nie być tak łatwo jak w 2019, po paśmie sukcesów, kiedy inni byli zawsze za plecami i nawet bali się pomyśleć, że mogłoby być inaczej. Hiszpański mistrz wróci do zupełnie innego środowiska, gdzie nic nie będzie mu podane na talerzu. Dla nas kibiców to znakomita informacja!
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzePrawda jest taka ¿e w koñcu co¶ siê dzieje w tych wy¶cigach a z Marquezem by³y nudne
OdpowiedzJak na razie to tylko tytu³ Haydena by³ jaki¶ taki dziwny...
OdpowiedzI ten bêdzie jeszcze bardziej dziwny.
Odpowiedz