8 pytań, które każdy motocyklista słyszał już setki razy
Jazda motocyklem to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie, które można (a nawet trzeba) robić w ubraniu. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Jednak spora liczba osób, spotykana przypadkowo, dalszych znajomych lub znajomych znajomych próbuje zepsuć mi przyjemność motocyklizmu swoimi ciągłymi, irytującymi i zawsze jednakowymi pytaniami.
Czy wy też tak macie? Założę się, że tak. Np. kończy się sezon, robi się coraz chłodniej. To nieuniknione. Temperatura nie ma jednak większego wpływu na chęć, czy wręcz potrzebę jazdy. Ubieram się i jadę. I wtedy zaczyna się:
Czy nie jest ci zimno na tym motocyklu/motorze?
I wtedy, po raz kolejny mam ochotę odpowiedzieć nieśmiertelnym cytatem z "Misia" Stanisława Bareji: „Jak jest zima, to musi być zimno, tak? Takie jest odwieczne prawo natury”. Tylko czy chce mi się to po raz setny tłumaczyć? – Tak, bywa zimno – odpowiadam lub też rzucam, że nie, wcale nie jest – w zależności od tego, jak mi jest w danej chwili. Bo to, że na zewnątrz zimno, wcale nie znaczy, że pod kombinezonem też.
Kolejne pytanie o temperatury nadchodzi latem, upalnym latem. Żar leje się z jasnego nieba, słońce w zenicie, a ja, przyzwyczajony do tego, by zawsze jeździć w stroju ochronnym, stoję w tych motocyklowych jeansach, zakładam perforowaną skórzaną kurtkę, albo jeżeli jest wyjątkowo gorąco dedykowaną do offroadu zbroję i słyszę:
Czy panu to nie jest gorąco na tym motocyklu/motorze?
No pewnie, że jest. Jeżeli ty sobie stoisz w japoneczkach, a ja mam na sobie „kozaki”, na plecach skórzaną kurtkę, pod którą jeszcze siedzi żółw, to nie ma takiej możliwości, żeby było mi chłodno. Jak ruszę to jest ok, ale postój na każdych światłach powoduje spływanie strużki potu po moich plecach. Tak już jest.
Impreza u znajomych, pijemy piwko, gadamy, w końcu temat schodzi na motocykle – przecież jakbym się nie starał, to zawsze schodzi. Okazuje się, że w towarzystwie jestem jedynym motocyklistą. Zaczyna się wywiad, tylko dlaczego ja już znam pytania? I czekam na to jedno, które musi paść, najczęściej z ust jakiejś przedstawicielki płci pięknej:
Masz motor? A jaki? Harley’a czy ścigacza?
Tak, bo na świecie jeżdżą tylko dwa typy motocykli. Te z frędzlami to Harley’e, a te w owiewkach to ścigacze. Nie ma nic pomiędzy. Zastanawiam się wtedy jak z tego wybrnąć. Potwierdzić, że mam ścigacza, kwalifikując moją CBR 1100 XX do tego segmentu, czy może wdać się w dyskusję? Tylko po co? Przecież moja rozmówczyni nic z tego nie zapamięta i niczego sobie nie przyswoi. Jakbym nie odpowiedział na powyższe pytanie, to wiem, że w zanadrzu czekają dwa następne. To nieuniknione. Im szybciej skończę mówić, tym szybciej będę miał to z głowy:
A jeździsz na zloty? Jesteś w jakimś klubie?
Nie ma nic złego w zlotach, ani w byciu zrzeszonym w jakimś klubie, ale samo pytanie, które słyszałem już tak wiele razy, jakoś powoduje u mnie gęsią skórę. Zloty to było coś świetnego kiedyś, 15 lat temu. Teraz zloty są w sezonie na światłach w każdym większym mieście. A do klubu żadnego nigdy nie należałem, po prostu tak wyszło i w sumie uważam, że było to dobre. Motocykl ma dawać wolność, a nie zobowiązania typu – wszyscy jedziemy tu i tu, albo mamy spotkanie statutowe, obecność obowiązkowa. To nie dla mnie.
No i finalne pytanie imprezowe. Przecież każdy motocykl, nie ważne czy przyznasz się do posiadania enduraka, nakeda, czy turystyka, musi być demonem prędkości:
A ile jechałeś najszybciej?
Spróbuj powiedzieć, że na swoim XTeku udało ci się pojechać 155 km/h tłumacząc, że z powodu słabego jednocylindrowca i na zużytych kostkowych oponach to i tak wynik. Narazisz się na śmieszność. Przecież kolega twojego rozmówcy, Mariusz, co tylko plastikami gania, jakiś czas temu mówił, że leciał na obwodnicy zamykając licznik (299km/h), ale to nic, bo i tak jeszcze przyspieszał. Cóż. Brawo Mariusz.
Ale wróćmy z imprezy do warunków atmosferycznych, bo przecież nie było jeszcze ważnego pytania. Pytania o coś tak pospolitego, co w naszym kraju, szczególnie wiosną, jesienią ale też i latem, potrafi zdarzać się praktycznie codziennie. Domyślacie się o co chodzi? A jakże, macie rację:
Czy jeździsz w deszcz?
Jak tu nie jeździć w deszcz? Może w Dubaju, albo w Kalifornii można latami nie jeździć w deszcz, ale u nas? Wyjeżdżam w piękną pogodę, a wracam w deszczu. To standard w naszym klimacie. Jeżeli nie chcesz jeździć w deszczu, znaczy że nie będziesz jeździć w ogóle. Czasem przez tydzień nie wsiądziesz na motocykl, tylko dlatego, że zapowiadają przelotne opady? Tak się po prostu nie da. Ale myślicie, że właśnie tak odpowiadam? Nie, mówię po prostu – Tak, jeżdżę w deszczu i już. Często pada wtedy kolejne pytanie:
Czy nie boisz się jeździć motocyklem?
Czasem pytającemu chodzi o jazdę w deszczu, czasem o jazdę motocyklem ogólnie. Cóż. Kiedyś się nie bałem, przynajmniej w sezonie. Jakoś nie docierała do mnie możliwość, że mogę sobie zrobić krzywdę na motocyklu, choć w sumie robiłem wszystko, by tak właśnie się stało. Refleksja dopiero przychodziła zimą – zastanawiałem się, czy przeżyję następny sezon, czy nie przydarzy mi się tragiczny wypadek. Na szczęście poza kilkoma niegroźnymi urazami, nic poważnego mi się nigdy nie stało. A teraz, po latach myślę, że największe głupoty mam już za sobą. Boję się tak ogólnie, ale nie wtedy, kiedy wsiadam na motocykl. Gdybym się bał, strach by mnie paraliżował, a to by nie zdało egzaminu. Ale najostrzejszym pytaniem, zadanym przez motocyklowego „mugola”, starszą panią - matkę lakiernika samochodowego, u którego malowałem swój pierwszy motocykl, było coś takiego:
Motor już masz widzę, ale czy masz już trumnę?
Byłem wtedy młodzieńcem zakochanym po uszy w motocyklizmie, motocyklach i wszystkim co było z nimi związane. Zrobiło mi się po prostu przykro. Na końcu języka, miałem odpowiedź, że jednak wydaje mi się, że stoję daleko dalej od trumny niż ona, ale się w niego ugryzłem. Jeżeli ta pani jeszcze żyje, to po 16 latach pozdrawiam ją serdecznie i życzę kolejnych w zdrowiu.
Czy o czymś zapomniałem? Na pewno… Macie jakieś swoje ulubione pytania do motocyklisty?
Komentarze 20
Pokaż wszystkie komentarzePytanie: Jaki masz motor ? Moja odpowiedź (kiedyś): HONDA NC 750X DCT ! Pytający: A ha ! Moja odpowiedź (dzisiaj): HONDĘ ! Pytający: A ha ! ;-)
OdpowiedzCzęste pytania: Po co Ci ten motor ? Chcesz się zabić ? Pół roku nie jeździsz bo jest jesień i zima. Po co stoi i zajmuje miejsce w garażu ?
OdpowiedzKocham adrenalinę, kocham wracać do mojego chłopaka który teraz jeździ bo niebieskich autostradach, dzięki temu czuje ze jestem silniejsza nazywają nas dawca ale nie wiedza ze kiedy wsiadasz na motor to stylu głowy zawsze mamy ten znak zapytania ze jak założymy kask to możemy go już nie zdjąć to miłość jak do Boga go nie da się przestać kochać tego tez bo staje się częścią nas.
OdpowiedzZabrakło pytania ile ma do setki...
OdpowiedzJa zawsze odpowiadam: "zalezy jaka górka"
OdpowiedzEe no chwila, mi się xt kręci do 180 prawie :D a jazda po mieście nim a sportem to raczej bez porównania. :D
OdpowiedzA ja spotkałem się kilka razy z pytaniem (jeżdżąc R6): "zakładasz linke/ żyłkę na szyje jak gdzieś jedziesz?" Znacie to?...
OdpowiedzMnie denerwują teksty typu: po co ci to?( hmmm no nie wiem,może po to aby miło spędzić czas?), czy jeżdżę z linką przyczepioną do karku? (ta ku..wa cały czas, bo przecież o to chodzić żeby mi łeb...
Odpowiedzco do "jak nie będziesz miał wypadku to sie nie nauczysz"....no tak wiadomo każdy dla siebie samego jeździ najlepiej a każdy inny to najlepiej niech z domu nie wychodzi :P no ale nie możesz powiedzieć że racji w tym nie ma...świadomość na temat wypadków dają tylko wypadki...skąd masz wiedzieć jak zareagować w jakiej sytuacji jak nigdy sie żadna z nich nie przydarzy? ja sam miałem 2 wypadki w życiu i po nich nie boje sie o kolejne pomimo że jeżdże tak samo (tylko teraz bardziej wiem kiedy i jak bardzo ufać innym na drodze, wiem na jakie miejsca zwracać więcej uwagi, gdzie jednak minimalnie tego gazu upuścić, jak reagować jak coś sie dzieje) wypadki uczą a skoro tak nie uważasz to widocznie żadnego nie miałeś albo zbyt mało wniosków z życia wyciągasz
Odpowiedz