263 km/h w miejscu obowi±zywania 80 km/h. Motocyklista wszystko nagrywa³. S±d nie mia³ lito¶ci
Kraje skandynawskie słyną z wysokiej kultury jazdy kierowców, ale warto zwrócić uwagę, że tamtejsza policja i sądy są bardzo surowe dla osób, które łamią przepisy drogowe, w tym ograniczenia prędkości. Dlatego przypadek motocyklisty, który wielokrotnie i z premedytacją ignorował ograniczenia, został potraktowany z całą surowością. Mężczyzna nigdy nie wsiądzie już na motocykl.
Zatrzymanie motocyklisty miało miejsce w maju zeszłego roku, ale wyrok w sprawie zapadł dopiero teraz. Mężczyzna dwukrotnie został namierzony przez policję, kiedy znacznie przekraczał dozwoloną prędkość. Ale skończyłoby się pewnie wyłącznie na mandacie, gdyby nie fakt, że 31-latek miał na motocyklu zainstalowaną kamerkę, którą policja skonfiskowała.
Policyjni specjaliści przejrzeli filmy z karty pamięci. Okazało się, że są to nagrania z okresu od lipca 2020 do maja 2021 roku. Ponieważ motocyklista nagrywał swój prędkościomierz, dostarczył policji dowodów na liczne przypadki złamania przepisów drogowych. Niektóre z nich uznano za bardzo poważne. Przykładowo, nagranie jazdy z prędkością 263 km/h w strefie 80, 216 km/h w strefie 60, 154 km/h w strefie 50 i 69 km/h w strefie 30.
Sprawa trafiła do sądu, który po dokładnej analizie materiału naliczył w sumie 56 najpoważniejszych wykroczeń. Przeprowadzono również badanie prędkościomierza w pojeździe sprawcy i okazało się, że rzeczywista prędkość była nieco niższa, ale finalnie to w żaden sposób nie pomogło 31-letniemu piratowi drogowemu.
Okazało się, że w Norwegii nie było wcześniej przypadku o takim samym zakresie i powadze wykroczeń. Zdarzały się sprawy kierowców jadących z wyższymi prędkościami, ale były to pojedyncze incydenty.
O bardzo surowej karze dla motocyklisty z Jæren zadecydowała skala. Sąd rejonowy Sør-Rogaland uznał, że pozwany "stworzył bardzo niebezpieczne sytuacje w ruchu, w których ryzyko niebezpieczeństwa lub wyrządzenia szkody było znaczne". Według sądu tylko zbieg okoliczności sprawił, że nie doszło do śmiertelnego wypadku w wyniku lekkomyślnej jazdy sprawcy.
Jednocześnie sąd nie dał wiary wyjaśnieniom motocyklisty, że stale pożyczał swój motocykl, i że to nie on prowadził, kiedy nagrywane były filmy.
Finalnie 31-latek został skazany na 1,5 roku więzienia oraz utratę prawa jazdy na zawsze. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że skazany będzie mógł za pięć lat wnioskować o odzyskanie uprawnień, ale ma niewielką szansę na to, że ponownie siądzie za kierownicą motocykla lub jakiegokolwiek innego pojazdu silnikowego.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze