Ścigacz.pl

Zeszłoroczne kontrowersje dot. zdarzeń na torze Sepang oraz zeszłotygodniowy wypadek Lorisa Baza wpłyną na regulaminy MotoGP.

Dorna wraz z Komisją Grand Prix robi lekkie przemeblowanie, głównie w kwestii obowiązków i uprawnień Dyrekcji Wyścigowej. Po tym jak w zeszłym roku Valentino Rossi został ukarany punktami karnymi za pokazanie z bliska Marc’owi Marquezowi jak wygląda żwir na torze Sepang, pojawiło się wiele głosów, że jest to niesprawiedliwa decyzja, na którą wpływ miał przedstawiciel Dorny zasiadający w Dyrekcji Wyścigowej - Javier Alonso. Problemem była bardziej narodowość Alonso niżeli jego decyzje. Javier Alonso jest Hiszpanem i rzekomo miał lobbować na niekorzyść Valentino Rossiego (czy w XXI wieku nie zakrawa to na rasizm?!).

By odsunąć od siebie odpowiedzialność i uciąć spekulacje, Dorna od 2016 roku powołuje nowe ciało sędziowskie (w sumie to powołuje je Komisja Grand Prix, ale jest jasne, że większość decyzji podejmowanych jest za błogosławieństwem Dorny). Tzw. panel sędziowski ds. dyscypliny będzie zajmował się tylko i wyłącznie zapisami dotyczącymi zachowania zawodników na torze. Panelowi przewodniczył będzie Mike Webb, aktualnie dyrektor wyścigowy, wsparty przez dwóch sędziów wyznaczonych przez FIM.

I tutaj wszystko jest mniej lub bardziej zrozumiałe. Dużo ciekawsze, przynajmniej z mojej perspektywy, jest dorzucenie pod parasol punktów karnych zachować dotyczących, uwaga, "zobowiązań sponsorskich". Już tłumaczę o co chodzi. Jeśli Dorna wymyśli sobie, że podczas hipotetycznego GP Chin zawodnicy będą w ramach promocji rundy musieli wziąć udział w wyścigu na chińskich skuterach w słomianych kapeluszach na głowie, to każdy zawodnik, który odmówi będzie karany punktem karnym. Tym samym punktem, który otrzymałby za pokazywanie środkowego palca podczas wyścigu czy nieregulaminowe wyprzedzanie!

W przeszłości zawodnicy karani byli tylko grzywnami, a "zobowiązania sponsorskie" leżały pomiędzy Dorną, a zespołami wyścigowymi. Dochodziło jednak do sytuacji, w której co bardziej zamożni zawodnicy mieli "w poważaniu" odwiedzanie Muzeum Węgla czy innych "ciekawostek" przygotowanych przez Dornę - woleli zapłacić karę. Teraz Dorna, niczym w każdym dobrze funkcjonującym reżimie, będzie karać za nieposłuszeństwo.

Co jeszcze? Po testach wytrzymałości kombinezonu przy 290 km/h przez nieocenionego Lorisa Baza, podjęto decyzję o wprowadzeniu obowiązkowych czujników ciśnienia w oponach. Ponoć wina leżało po stronie zespołu Avintia, który korzystał z nieprzyzwoicie niskiego ciśnienia (Avintia mówi, że ustawiał je spec z Michelin, a pewnie nigdy nie poznamy prawdy). Michelin i MSMA muszą ustalić jakiego rodzaju będą to czujniki i jak je zaimplementować, do tego czasu sędziowie będą chodzić z  manometrami i wyrywkowo sprawdzać kto posiada przepisowe ciśnienie, a kto nie.

Foto: Archiwum