Linka na motocyklistę - jak to się robi na Zachodzie
W cywilizowanych krajach osobę stwarzającą zagrożenie życia się ściga, a społeczność potępia jego zachowanie.
W miejscowości Totton w Wielkiej Brytanii policja otrzymała zgłoszenie o żyłce rozciągniętej pomiędzy dwoma lampami. Żyłka była rozwieszona na wysokości szyi i, jak można sobie łatwo wyobrazić, stwarzała realne zagrożenie życia dla motocyklistów i rowerzystów. O takich sytuacjach informowaliśmy wielokrotnie, nie jest to żadna nowość także w Polsce. Z reguły takie przypadki spotykane są w lasach i na polnych ścieżkach, w tym wyjątkowym przypadku na publicznej, asfaltowej drodze.
Idioci odpowiedzialni za to muszą zostać złapani przez policję i ponieść konsekwencje swoich czynów. To okropna rzecz i jestem wręcz obrzydzony, że doszło do tego w Totton - skomentował w ostrych słowach radny miasta, Chris Lagdon.
Zdarzenie zostało potępione także przez lokalną społeczność:
Ktokolwiek jest odpowiedzialny za to zdarzenie, nie ma wystarczająco komórek mózgowych żeby zdawać sobie sprawę, co mogło się stać. Ktoś mógł zginąć, to proste - powiedział w wywiadzie dla Southern Daily Echo mieszkaniec Totton.
Linka rozwieszona pomiędzy drzewami, lampami czy czymkolwiek innym jest zagrożeniem dla życia drugiej osoby. To bezdyskusyjny fakt i Brytyjczycy wydają się to rozumieć. Podsycane przez mainstreamowe media napięcia społeczne potrafią być bardzo duże, ale nigdy nie powinny prowadzić do takich bezmyślnych sytuacji. Zwłaszcza, że w przypadku motocykli szosowych można śmiało założyć, że prędkości są nieco większe niż w offroadzie. Wyobraźcie sobie, że jadąc swoim szosowym motocyklem przy przepisowej prędkości 50 km/h wpadacie na linkę rozwieszoną między lampami.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeDlatego pod kask należy zawsze ubierać kominiarkę z żywicy epoksydowej.
Odpowiedzty hyba jakiś popirdulony jesteś.
OdpowiedzSam masz pofajfane i nie znasz się na ortografii gimbusie. Ja jeżdżę w kołnierzu ortopedycznym z poprzedniej gleby i mi pasi, ale taka kominiarka lepiej chroni cymbale.
OdpowiedzA, to szacun, kolego, jak po glebie, to szacun.
OdpowiedzDziękuję, kolego.
OdpowiedzPopieram linki ... Nobel za pomysł. W końcu jakiś sensowny sposób na skurwysynów ...
OdpowiedzVegeta, nie chciałbyś porozmawiać o tym z kimś na żywo?
OdpowiedzTo sie smieciu na niej powieś.
Odpowiedzmądrze prawisz, popieram.
OdpowiedzPrawda leży jak zwykle po środku - oczywiście nie usprawiedliwiam rozciągania linek między drzewami, ale rozumiem złość niezmotoryzowanych zmuszonych do wysłuchiwania przez cały weekend ryczących ...
OdpowiedzHej. Nie zgodzę się z Tobą. Oczywiście, rozumiem jeśli kogoś wkurzają motocykle ryczące im pod oknami, ALE to nie uprawnia do dekapitacji. Wyobraź sobie, że popełniasz wykroczenie drogowe - załóżmy na potrzeby dyskusji, wjeżdżasz ulicą pod prąd. I konsekwencją Twojego wjazdu pod prąd (czegoś co mogłoby zdenerwować wielu lokalnych mieszkańców i spowodować zagrożenie na drodze) jest zmiażdżona tchawica. Wybacz, ale od ścigania wykroczeń są organy ścigania, od wymierzania sprawiedliwości sądy. Jestem w stanie dyskutować na temat słuszności jeżdżenia po terenach leśnych (z punktu prawnego oczywiście jest to nielegalne), ale z osobą, która rozwiesza linki lub popiera rozwieszanie nie powinno się dyskutować, powinno się je karać.
OdpowiedzBeavis, dlatego na samym początku napisałem, że nie popieram tego typu praktyk - jest to w pewien sposób próba popełnienia morderstwa, groźna z resztą także dla rowerzystów. Byłoby jednak fanie gdyby motocykliści też wykazywali się odrobiną zrozumienia dla innych. Co by było, gdyby we wspomnianym przeze mnie przypadku, koleś nie zapanował nad motorem i przypierniczył w moją dziewczynę lub we mnie przy tych prędkościach?
OdpowiedzW 100% się z Tobą zgadzam! Niestety, w coraz większej grupie offroadowców są osoby, które mają wszystkich w koło (za przeproszeniem) w d****. Ale takie jednostki trzeba ograniczać zewnętrznie (dzwoniać w takiej sytuacji na policję) i wewnętrznie (mówić kumplom, że lansem jest skoczyć potrójny skok na torze, a nie latać na gumie na osiedlu pełnym dzieci). Inna sprawa, że dla endurowców w takiej Kanadzie są wyznaczone trasy enduro, gdzie nikomu nie przeszkadzają - i nikt mi nie w mówi, że nie da się zrobić takich ścieżek w Polsce, bo się da. Ale łatwiej jest zabronić niżeli znaleźć realne rozwiązanie. Ostatecznie, to długi i skomplikowany temat.
OdpowiedzZgadza się w 100%.
OdpowiedzNie piszcie o takich rzeczach, tak bedzie bezpieczniej. Mniejsza szansa, ze kretyn sam wpadnie na taki pomysl niz jak mu powiedzą w telewizji.
OdpowiedzDokładnie tak - psychopatów nie należy inspirować, a ludzie latający w terenie i tak o tym wiedzą.
OdpowiedzPRAWDA!!!
Odpowiedz