tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Egzamin w zasadzie trudny nie jest. Za wyjatkiem - komentarz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 99
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Tomek_J 31.05.2017 12:50

Hopek, z Twojego opisu wnioskuję, że zdawałeś razem ze mną, 29-go rano. Jeśli tak, to ja jestem tym gościem, który zdawał jako trzeci, "weteranem bojów" o prawko A. I pozwolę sobie mieć miec inne zdanie, gdyż: 1) Motocykl był rozgrzewany przez conajmniej kwadrans, wszyscy to widzieliśmy, 2) Nie zauważyłem zmiany tempa "raz szybciej, raz wolniej" i tyle powiem, że motocykl moim zdaniem był w lepszym stanie technicznym, niż te, które znam z nieudanych prób w Dąbrowie Górniczej. I jeszcze powtórzę to, co już napisałem na innym forum: plac w Katowicach jest większy i wygodniejszy, niż ten w DG i lepiej zorganizowany. Można spokojniej, z większej odległości rozpocząć każdy przejazd, jest czas na to, by np. ustawić sobie i skontrolować pożądaną prędkość. Generalnie jest swobodniej, czego o Dąbrowie powiedzieć nie można. A co do samego egzaminu: w Katowicach po raz pierwszy trafiłem na egzaminatora, który nie stawiał sobie za cel nie uwalenie osób egzaminowanych za wszelką cenę, lecz wręcz przeciwnie: wspomożenie ich w tej sytuacji. Uspokajał atmosferę, tłumaczył po kilka razy pewne rzeczy, wielokrotnie przypominał o tym, co trzeba samemu pamiętać, żeby głupio nie oblać. Przy samych ćwiczeniach tam, gdzie była możliwość różnej interpretacji przebiegu zadania (np. czy koło dotknęło linii, czy nie) starał się, jeśli tylko było to możliwe, interpretować na korzyść zdającego. Informował (niektórzy zdający nie byli tego świadomi) że np. tak naprawdę w slalomie szybkim jest więcej niż 2 próby i radził, jak ćwiczenie wykonać, żeby prawdopodobieństwo zaliczenia było większe. Itd., itp. - słowem: nie szukał na siłę "haków", tylko pomagał no i po prostu oceniał przebieg zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu, bez wymyślania własnych utrudnień. Jazda po mieście również była "na spokojnie", z bardzo dobrą komunikacją, jasnymi poleceniami, bez wpychania na siłę w jakieś pułapki typu "znak schowany za krzakiem". Osobiście aż się aż zaśmiałem słysząc w słuchawkach: "Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo, tam NA STOPIE". W przeszłości podczas każdego (dosłownie) mojego egzaminu w DG na 10-12 osób w grupie plac przechodziło zwykle od 2 do 3 osób. Czyli zdawalność placu rzędu 30%. Tymczasem z naszej poniedziałkowej grupy plac zaliczyło 60%, a miasto było formalnością. Te procenty mówią same za siebie i komentarza moim zdaniem nie wymagają. P.S. Udało mi się zdać, ale z perspektywy moich zmagań powtórzę to, co twierdziłem zawsze otwarcie i co po cichu przyznawał każdy znany mi instruktor: 1) Ósemka, slalom wolny i slalom szybki nie mają absolutnie nic wspólnego z jazdą motocyklem po drogach publicznych i powinny zniknąć lub przynajmniej zostać zmodyfikowane, by miały choć pozory zastosowania praktycznego. 2) Obecny system egzaminowania służy tylko i wyłącznie nabijaniu kabzy instruktorom, egzaminatorom i WORD-om, a pośrednio przez system podatkowy - także państwu. Z całą pewnością nie służy wyszkoleniu świadomego, dobrze jeżdżącego motocyklisty Ten system jest chory, jes to rozbój w biały dzień i nic ponadto. Żeby jednocześnie było jasne: powyższe nie oznacza, że neguję sens egzaminowana na placu przed wyjazdem na miasto, czy że WSZYSCY związani z tym systemem to [tu wstaw dowolny epitet]. Niemniej jednak ogólny obraz sytuacji moim zdaniem właśnie tak się przedstawia i nie mam powodów, żeby myśleć inaczej. Co by nie mówić: przez cały ten czas jeździłem na 2 kółkach po kilkanaście tys. km rocznie, praktykę jakąś tam mam i to, co potrafię teraz, potrafiłem i 3 lata temu, nic się pod tym względem nie zmieniło.

Odpowiedz

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę